Sudańczycy zbombardowali szkołę i zatłoczony bazar w Darfurze - informują lokalne organizacje pozarządowe. Zginęło co najmniej 12 osób, w tym siedmioro dzieci. Władze Sudanu zaprzeczają: nie dokonaliśmy ataku.
Do bombardowania miało dojść w niedzielę w niewielkiej wiosce Shegeg Karo w północnym Darfurze. Reuters, powołując się na informacje lokalnych organizacji humanitarnych mówi o "najkrwawszym ataku powietrznym w tym regionie na przestrzeni ostatnich lat". Należący do sudańskiej armii radziecki samolot transportowy Antonow spuścił bomby na szkołę i położony niedaleko bazar. Zdaniem agencji, ofiar może być znacznie więcej, ponieważ na bazar był zatłoczony.
- Antonov krążył wokół wioski przez dłuższy czas. Nie ma mowy o pomyłce, ponieważ oba miejsca były ostrzelane wielokrotnie - wyjaśnia Darfurska Organizacja Pokoju i Rozwoju.
Nie zasługują na pomoc
- Nie rozumiem działań sudańskich władz. Im nie zależy na pokoju - tłumaczy al-Tayyib Khamis, rzecznik Minni Minnawi, przywódcy darfurskiego obozu. - W najbliższych dniach Sudan będzie prosił w Norwegii zachodnie państwa o pomoc finansową w wysokości 6 bilionów dolarów na odbudowanie zniszczonej wojnami gospodarki. Nie wiem na jakiej podstawie miałby je otrzymać.
Sudan zaprzecza
Władze Sudanu uchylają się od komentowania tragicznego zdarzenia, jednocześnie zaprzeczają udziału w bombardowaniu terenu, kontrolowanego przez siły pokojowe ONZ.
Darfur jest usytuowany w zachodniej części Sudanu. Mieszka tu 6 milionów ludzi. Teren wielkości Francji jest areną walk pomiędzy czarnoskórymi tubylcami a Arabami mieszkającymi na północy kraju. W lutym minęło 5 lat od rozpoczęcia międzyplemiennych starć, będących jednym z najbrutalniejszych konfliktów w tej części świata.
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24