Sojusz Północnoatlantycki niesie korzyści Europie i Stanom Zjednoczonym, a polityczne i handlowe różnice nie osłabiają NATO – ocenił w środę sekretarz generalny tej organizacji Jens Stoltenberg na odbywającej się przy okazji szczytu Sojuszu w Brukseli konferencji bezpieczeństwa.
Stoltenberg pytany o wpływ sporu handlowego między USA i Unią Europejską na NATO, powiedział, że nieporozumienia na tym tle nie odnoszą się bezpośrednio do NATO, ale "oczywiście są poważne" i są wyzwaniem dla Sojuszu. - Moim zadaniem jest zminimalizować ich wpływ na NATO - wskazał.
Podkreślił, że różnice zdań nie są niczym nowym w NATO. Przypomniał w tym kontekście o kryzysie sueskim i wyjściu Francji ze struktur dowódczych Sojuszu. - Potrafiliśmy przezwyciężyć poważne różnice. Jest w interesie Europy, Stanów Zjednoczonych i Kanady, byśmy trzymali się razem - dodał.
- Sojusz jest dobry zarówno dla Europy, jak i dla Ameryki. Tak długo, jak długo jesteśmy razem, jesteśmy bezpieczni - powiedział Stoltenberg, który spotkał się wcześniej na śniadaniu z prezydentem USA Donaldem Trumpem.
"Żadne inne mocarstwo nie ma tylu przyjaciół"
Szef NATO zaznaczył, że amerykańska obecność wojskowa w Europie służy nie tylko jej samej, ale także Stanom Zjednoczonym w Azji, na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Dodał, że więzi z Europą i Kanadą wzmacniają USA i "żadne inne mocarstwo nie ma tylu przyjaciół i sojuszników co Stany Zjednoczone".
- Mimo rozbieżności poglądów w sprawach politycznych, handlowych i ochrony środowiska pracujemy razem w NATO. Kiedy chodzi o obronność, więź transatlantycką, działamy razem - zapewnił.
- Wierzę, że musimy utrzymać NATO, ale do tego potrzebujemy politycznego zaangażowania - zauważył, pytany o przyszłość Sojuszu. Zaznaczył, że Stany Zjednoczone potwierdzają przywiązanie do artykułu 5 "nie tylko słowami, ale i czynami", a od kiedy Trump został prezydentem, amerykańskie nakłady na militarną obecność w Europie wzrosły o 40 procent. - Jest więcej żołnierzy, więcej ćwiczeń, więcej inwestycji w infrastrukturę - wskazał.
Pytany o różnice w wydatkach obronnych i żądania amerykańskiej administracji, by europejscy sojusznicy i Kanada je zwiększali, zaznaczył, że już teraz się to zmienia. Podkreślił, że w siłach zbrojnych państw NATO następuje "największa modernizacja, największy przyrost budżetów obronnych od końca zimnej wojny". - Jestem pod wrażeniem tego, co osiągnęliśmy w tak krótkim czasie - powiedział.
"Nie ma sposobu, by Unia zastąpiła NATO"
Stoltenberg wyraził poparcie dla inicjatyw obronnych UE. - Uważam, że mogą one wzmocnić europejski filar NATO, ale UE nie może być alternatywą dla NATO. Zwłaszcza po brexicie trzeba pamiętać, że 80 procent wydatków obronnych będzie pochodziło od sojuszników, którzy nie należą do UE. Nie ma więc sposobu, by Unia zastąpiła NATO, ale wysiłki obronne Unii pomagają wzmacniać Sojusz - ocenił.
Był też pytany o Rosję i ocenę zagrożeń z jej strony. Przypomniawszy, że Rosja wywiera wpływ na inne kraje, używając siły wojskowej, jak na Ukrainie i w Gruzji, ataków cybernetycznych i propagandy, opowiedział się za utrzymaniem dialogu w celu łagodzenia napięć.
- W podejściu do Rosji potrzebujemy połączenia dwóch rzeczy: musimy być silni, stanowczy, zjednoczeni. Zarazem Rosja jest naszym sąsiadem, musimy z nią współpracować. Nawet jeśli się nie wierzy w lepsze relacje z Rosją w przewidywalnej przyszłości, musimy z Rosją rozmawiać – mówił. - Mamy więcej obecności militarnej, ćwiczeń, napięć. Musimy unikać błędów w ocenie, incydentów, wypadków, a jeśli się wydarzą, zapobiegać, by nie przekształciły się w naprawdę niebezpieczne sytuacje.
Dodał, że jego podejście do Rosji opiera się w dużym stopniu na tym, czego nauczył się jako polityk, na stanowiskach ministerialnych i jako szef rządu Norwegii. - Nawet w najzimniejszym okresie zimnej wojny mieliśmy robocze kontakty - zauważył na koniec Stoltenberg.
Autor: pk/adso / Źródło: PAP