Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin oświadczył w sobotę, że Stalingrad uczynił Rosję niezwyciężoną. Putin przyleciał w tym dniu do Wołgogradu, aby złożyć hołd radzieckim uczestnikom Bitwy Stalingradzkiej.
W sobotę przypada 70. rocznica zwycięstwa wojsk ZSRR w tej jednej z największych bitew II wojny światowej. Na ten jeden dzień, na mocy decyzji miejskich władz, Wołgograd wrócił do swojej wojennej nazwy - Stalingrad.
- Stalingrad na wieki pozostanie symbolem jedności i niezwyciężonego ducha naszego narodu; symbolem prawdziwego patriotyzmu; symbolem największego zwycięstwa radzieckiego żołnierza-wyzwoliciela - oznajmił prezydent FR, przemawiając podczas uroczystego koncertu dla uczestników Bitwy Stalingradzkiej. - Dopóki będziemy wierni Rosji, swojemu językowi, kulturze i korzeniom, naszej pamięci narodowej, dopóty Rosja pozostanie niezwyciężona - dodał. Putin ocenił, że zwycięstwo wojsk radzieckich pod Stalingradem było jednym z największych przykładów heroimu w dziejach świata. Przypomniał, że Bitwa Stalingardzka stała się przełomem nie tylko we Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej [1941-45 - red.], ale w ogóle całej II wojnie światowej.
- Męstwo i heroizm obrońców były bezprecedensowe, bezprzykładne. Ale i ofiary były kolosalne - po obu stronach - podkreślił. Przypomniał też, że w wielu miastach Europy są ulice, place i stacje metra mające w nazwie Stalingrad. - Rosja jest dumna z obrońców Stalingradu. Czerwonoarmiści w tym piekle żyli i walczyli - powiedział.
Wieniec na Kurhanie Mamaja
Kilkugodzinną wizytę w Wołgogradzie gospodarz Kremla rozpoczął od złożenia wieńca na Kurhanie Mamaja, nekropolii i miejscu pamięci radzieckich żołnierzy poległych w Bitwie Stalingradzkiej. Głównym punktem uroczystości w Stalingradzie była defilada wojskowa, w której wzięło udział 650 żołnierzy Garnizonu Wołgogradzkiego, ubranych w historyczne mundury z lat II wojny światowej. Paradę otwierał znany z tamtej wojny czołg T-34.
Źródło narodowej dumy
Jak ocenia agencja Reutera, wizyta Putina w Wołgogradzie i jego wystąpienie wesprze to nurt sentymentu, związanego nie tylko z czasami sprzed upadku sowieckiego imperium, ale także ze Stalinem, który został odrzucony nawet przez swoich komunistycznych następców. Jednak mimo tych wszystkich zastrzeżeń pokonanie Adolfa Hitlera pozostaje źródłem głębokiej narodowej dumy w kraju, starającym się o nową tożsamość. Sprawującemu od 13 lat władzę, ale krytykowanemu z powodu korupcji i braku politycznych swobód Putinowi wspomagana przez życzliwe mu media pamięć o Stalingradzie daje okazję do utwierdzenia swego wizerunku człowieka, który przywrócił narodową chwałę po dekadzie Jelcyna, kojarzącej się jednoznacznie z upadkiem gospodarczym, rozkradaniem państwa i uwłaczającą porażką w Czeczenii.
"To było nasze zwycięstwo"
Miasto położone nad Wołgą, 900 kilometrów na południe od Moskwy, znane było przed rewolucją Carycynem i zostało nazwane imieniem Stalina w 1925 roku, stając się ośrodkiem przemysłowym. Po śmierci Stalina w 1953 roku jego następca Nikita Chruszczow podjął kampanię destalinizacji, łagodząc represje i wymazując nazwisko zmarłego dyktatora. W roku 1961 "miasto bohater" stało się Wołgogradem.
Jednak sama bitwa, z dwoma milionami zabitych jedna z najkrwawszych w dziejach, pozostała unieśmiertelniona jako stalingradzka. - To było nasze zwycięstwo, narodu Związku Radzieckiego, narodu Rosji. Najważniejszą sprawą jest utrzymanie tego patriotycznego nastroju - oświadczył w wywiadzie telewizyjnym gubernator obwodu wołgogradzkiego Siergiej Bażenow.
- Hitler sądził, że ponieważ zajął Paryż w ciągu kilku dni, może zająć Stalingrad w ciągu pięciu czy być może 10 dni. Mylił się. Mieliśmy mężnych dowódców wojskowych. Nigdy nie budziłem się rano z myślą, że nie zwyciężymy - powiedział w Wołgogradzie dziennikarzowi Reutera weteran bitwy, 92-letni Gamlet Dallatjan.
Bitwa o każdą ulicę
Przez 200 dni na przełomie 1942 i 1943 roku żołnierze niemieccy i radzieccy walczyli zacięcie o każdą ulicę i każdy dom, zmagając się pod koniec z zimowym chłodem i w przypadku Niemców również z głodem. Feldmarszałek Friedrich Paulus zlekceważył żądanie Hitlera, by walczyć do ostatka i 31 stycznia wraz z podległymi mu oddziałami skapitulował przed Armią Czerwoną. W dwa dni później, 2 lutego poddało się dowodzone przez generała Karla Streckera zgrupowanie wojsk niemieckich w północnej części Stalingradu, co ostatecznie zakończyło bitwę. Jednak bohaterstwo radzieckich wojsk i wytrzymałość osaczonych bitwą cywilów jest dla niemal wszystkich Rosjan oczywiste i budzi ich dumę w czasach, gdy wielu obywateli uskarża się na głębokie podziały w społeczeństwie. W epoce radzieckiej telewizja stale prezentowała filmy o tym, co nazywano Wielką Wojną Ojczyźnianą, by budować społeczną jedność. Rosyjska telewizja pomogła w tym tygodniu wzmóc nacjonalistyczny zapał, pokazując wciąż na nowo reportaże z miejsca bitwy.
W sposób nieunikniony przy okazji wspominania bitwy wspomina się też Stalina, pomimo tego, że jego rządy nadal są przedmiotem sporów. Forsowane przez niego przymusowe skolektywizowanie rolnictwa i polityczne represje przyniosły milionom śmierć, a w drugiej wojnie światowej zginęło porawdopodobnie 27 mln radzieckich żołnierzy i cywilów. Jednak wielbiciele Genarlissmusa podkreślają jego rolę w pokonaniu hitlerowskich Niemiec i w sobotę bez oficjalnej zgody rozwieszą portrety dyktatora w wołgogradzkich autobusach.
"Chwała bohaterom Stalingradu"
Jak zaznacza Reuters, w Wołgogradzie bitwa przypominana jest na każdy kroku przez telewizję, gazety i czwartkową akcję entuzjastów, którzy odegrali pojmanie Paulusa w jego kwaterze w domu towarowym. Miejscowi twierdzą, że na dominującym nad miastem wzgórzu, które wieńczy gigantyczna statua Matki Ojczyzny z wzniesionym mieczem, wciąż znajdowane są kości poległych w zażartych walkach, jakie toczyły się tam w 1942 roku. Nazwa Stalingradu jest dziś w mieście wszechobecna, na radzieckich w stylu transparentach i plakatach noszących hasła takie jak "Chwała bohaterom Stalingradu". Wielka komunistyczna czerwona gwiazda z podobnym sloganem wita przybyszów, wjeżdżających do miasta aleją marszałka Gieorgija Żukowa. Nostalgia za erą radziecką przejawia się także w komunistycznych patronach ulic i górującym nad centrum miasta pomniku Lenina, a jedna z ulic nosi nazwę NKWD, tajnej policji, która realizowała stalinowskie represje i była poprzedniczką KGB, w którym służył Putin zanim zajął się polityka. Niemal nie wspomina się o radzieckich żołnierzach rozstrzelanych za tchórzostwo na mocy rozkazu Stalina nr 227, zakazującego choćby kroku wstecz, ani o dziesiątkach tysięcy niemieckich żołnierzy, zmarłych po bitwie w radzieckiej niewoli.
Z Putinem Rosja silna?
W wygłoszonym w grudniu przemówieniu Putin wskazał, iż Rosjanie powinni "nie gubić się jako naród" i szukać przewodnictwa w historycznych, tradycyjnych wartościach Rosji. Wielu w Rosji uważa, że Zachód przecenia swą rolę w pokonaniu Hitlera i nie chce uznać rozmiarów pełnej ceny, zapłaconej przez Związek Radziecki. Putin oświadczył, że uważa Stalingrad za "zasadniczy punkt zwrotny" drugiej wojny światowej i w 2004 roku zarządził, by "Stalingrad" zastąpił "Wołgograd" na liście "miast bohaterów" na Grobie Nieznanego Żołnierza w Moskwie. Wielu z weteranów bitwy stalingradzkiej chce trwałego przywrócenia wojennej nazwy miasta, podobnie jak obsadzająca 20 procent miejsc w parlamencie partia komunistyczna. Niektórzy weterani są również krytyczni wobec Putina i tęsknią za silniejszym kierownictwem państwa. - Mam dość Putina. Wszystko co robi, robi dla siebie - powiedział Dallatjan. 60-letni Putin krytykował Stalina, ale również chwalił niektóre z jego osiągnięć, wzywając Rosję do "skoku naprzód" w modernizowaniu jej przemysłu zbrojeniowego. Komentarz ten budzi skojarzenia z kosztującą życie wielu ludzi stalinowską industrializacja z lat 30.
Autor: mk//kdj,mtom / Źródło: PAP, tvn24.pl