Specjalny wysłannik do spraw Ukrainy i Rosji. Jakie poglądy ma Keith Kellogg, nominat Donalda Trumpa

Źródło:
PAP
Donald Trump: Rosja i Ukraina muszą to skończyć. Poradzimy sobie z tym
Donald Trump: Rosja i Ukraina muszą to skończyć. Poradzimy sobie z tymAnna Czerwińska/Fakty TVN
wideo 2/4
Donald Trump: Rosja i Ukraina muszą to skończyć. Poradzimy sobie z tymAnna Czerwińska/Fakty TVN

Emerytowany generał Keith Kellogg został wskazany przez prezydenta elekta USA Donalda Trumpa na specjalnego wysłannika do spraw Rosji i Ukrainy. Kellogg był autorem artykułu nazwanego przez media "planem pokojowym", który zakładał zawieszenie broni i zmuszenie obu stron do negocjacji.

Prezydent elekt USA Donald Trump wybrał emerytowanego generała Keitha Kellogga, by służył jako specjalny wysłannik ds. Rosji i Ukrainy. "Keith miał wybitną karierę wojskową i biznesową, w tym sprawował bardzo wrażliwe funkcje w zakresie bezpieczeństwa narodowego w mojej pierwszej administracji" - napisał Trump na swoim portalu społecznościowym. "Był ze mną od samego początku. Razem zapewnimy pokój przez siłę i sprawimy, że Ameryka i świat będą znowu bezpieczne" - dodał.

W pierwszej administracji Trumpa, Kellogg - emerytowany generał wojsk lądowych USA - zajmował stanowiska doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego wiceprezydenta Mike'a Pence'a oraz sekretarza wykonawczego Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Keith KelloggAl Drago/Bloomberg via Getty Images

Kellogg i "plan pokojowy" w Ukrainie

Wiosną 2024 roku w tekście opublikowanym na stronie swojego think tanku America First Policy Initiative, Kellogg oceniał, że należy doprowadzić do zawieszenia broni i rozpoczęcia negocjacji pokojowych Ukrainy z Rosją, wywierając presję na obie strony i uzależniając od tego dalsze wsparcie Waszyngtonu dla Kijowa.

Końcowym celem tych przedsięwzięć miałoby być, według wojskowego, zapewnienie długoterminowego bezpieczeństwa Ukrainie na podstawie dwustronnych gwarancji.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Co dalej z NATO, jeśli wybory wygra Trump? Jego doradca chce zmian. Chodzi o artykuł 5

80-latek tłumaczył potem w lipcu, że choć nie był to "plan pokojowy", to - jego zdaniem - "konieczny jest reset pola bitwy".

- Coś trzeba zrobić, bo obecna sytuacja jest nie do utrzymania. Mamy Rosję, która ma w Ukrainie 425 tysięcy żołnierzy i potężne zasoby, znacznie większe niż Ukraina. A więc ktoś musiał to powiedzieć, że należy coś zmienić. To, co musimy zrobić, to "zresetować" pole bitwy i zrobimy to poprzez zawieszenie broni - zapowiadał, dodając jednocześnie, że nie musi to oznaczać zgody Ukrainy na utratę terytorium na stałe.

Donald TrumpPAP/EPA/CRISTOBAL HERRERA-ULASHKEVICH

- Ale podczas debaty Trump został zapytany, czy zgodziłby się na żądania Putina w sprawie ustępstw terytorialnych. Dwukrotnie powiedział "nie". Myślę, że to był znak, że uważa w podobny sposób, co my - zaznaczył generał.

Pytany o to, jak Trump skłoniłby Putina do zgody na zawieszenie broni, Kellogg odparł, że "Trump zagroziłby, że w przeciwnym wypadku przekaże Ukrainie potężną ilość uzbrojenia".

- Mamy w naszych magazynach, w tym również w Niemczech, jeszcze mnóstwo rzeczy, których możemy się pozbyć. Ukraina dostała 31 czołgów Abrams, podczas gdy mamy ich setki. Mamy setki transporterów opancerzonych M113, samolotów A10 i wszystko to moglibyśmy przekazać Ukrainie - wymieniał emerytowany wojskowy.

- To, że Ukraina jest teraz w sytuacji, w której jest, to też efekt tego, że przy całej swojej retoryce, prezydent (Joe) Biden spowalniał dostawy broni, nie dawał (Ukrainie) wszystkiego, co mógł - mówił Kellogg.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kluczowi doradcy Trumpa mają plan dla Ukrainy. Były prezydent "zareagował pozytywnie"

Kellogg jednym z najbliższych doradców Trumpa

Doprowadzenie do szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie było jedną z obietnic wyborczych Donalda Trumpa, który twierdził nawet, że osiągnie to jeszcze przed formalnym objęciem władzy. W rozmowach Kellogg przyznawał, że może to zająć dłużej, lecz popierał ideę doprowadzenia walk do końca.

Podczas kampanii wyborczej generał kilkakrotnie spotykał się z przedstawicielami polskich władz, w tym szefem MSZ Radosławem Sikorskim oraz wiceszefami MSZ i MON. Sikorski powiedział dziennikarzom po spotkaniu z Kelloggiem w maju, że "Polska ma w nim przyjaciela".

- To jest człowiek, który rozumie sytuację naszego regionu, który rozumie stawkę tej wojny i rozumie, że Polska robi więcej niż inni sojusznicy - mówił minister.

Kellogg jest jednym z najbliższych doradców Trumpa w sprawach polityki zagranicznej i był uważany za jednego z faworytów do objęcia najwyższych stanowisk w nowej administracji.

Jednocześnie w kontekście funkcji wysłannika ds. Rosji i Ukrainy wymieniano inne nazwiska, w tym m.in. byłego wysłannika ds. Ukrainy Kurta Volkera, byłego ambasadora w Berlinie Richarda Grenella czy urodzonego w Moskwie prawnika i doradcy Trumpa Borisa Epshteyna.

Rzeczniczka Trumpa o groźbach

"We wtorek wieczorem i w środę rano kilkoro kandydatów na stanowiska w gabinecie prezydenta Trumpa i mianowanych na stanowiska w administracji było celem gwałtownych, antyamerykańskich gróźb przeciwko ich życiu i życiu osób, które z nimi mieszkają. Ataki te obejmowały groźby podłożenia bomby i 'swatting'" - poinformowała rzeczniczka zespołu Trumpa Karoline Leavitt w wydanym oświadczeniu.

"Swatting" to praktyka fałszywego zgłaszania organom ścigania przypadków pilnej interwencji, by wysłać do domu ofiary uzbrojone oddziały policji.

Nie podano, kogo konkretnie dotyczyły groźby. W poniedziałek aresztowano mieszkańca Arizony, który w filmach zamieszczanych na Facebooku groził, trzymając w ręce karabin, że zabije Donalda Trumpa i członków jego rodziny.

Autorka/Autor:asty/kab

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Al Drago/Bloomberg via Getty Images