Przez kogo giną dzikie sowy w Indiach? Ministerstwo środowiska obwinia popularność Harry'ego Pottera i jego sowy Hedwigi. Organizacje pozarządowe też stawiają na magię, tyle że bardziej tradycyjną - konkretnie uroczystości związane ze świętem bogini Lakszmi.
Minister środowiska Jairam Ramesh z okazji przedstawienia raportu o stanie sowiej populacji, powiedział, że książki i filmy o chłopcu-czarodzieju cieszą się i w jego kraju popularnością, toteż coraz więcej ludzi z miejskiej klasy średniej pragnie podarować swojemu dziecku sowę.
Raport obrońców przyrody z pozarządowej organizacji Traffic India dowodzi jednak, że brytyjski czarodziej jest tu bez winy, oraz nawołuje do ostrzejszych środków ochrony sów przed rozpoczynającym się w piątek hinduskim świętem Diwali. Według nich tysiące sów staje się ofiarami tradycji związanej jednym z najważniejszych świąt w Indiach.
Czarna magia w święto
Podczas Diwali pali się lampki, które symbolizują zwycięstwo światła nad ciemnością, dobra nad złem. Zapalane są one przed każdym domem, by powitać boginię szczęścia i dobrobytu Lakszmi. Problem w tym, że składane są również ofiary mające więcej wspólnego z czarną magią. Najwięcej sów zabijanych jest w ofierze właśnie podczas Diwali.
Minister środowiska powiedział, że w Indiach konieczna jest rozległa kampania ochrony sów, na które popyt napędza czarna magia i przesądy. W Indiach żyje około 30 gatunków sów. Nielegalny handel tymi nocnymi ptakami, używanymi do ezoterycznych praktyk tantrycznych, kwitnie szczególnie w niektórych rejonach wschodnich i północnych części Indii.
Sowom, które pełnią ważną rolę w ekosystemie, nie sprzyja również kurczenie się starych dżungli i lasów - powiedział szef Traffic India, Samir Sinha. Są one także wykorzystywane do ulicznych występów, preparowane i wypychane, a ich mięso stosowane jest w ludowej medycynie.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały dystrybutora