Państwo Islamskie rozpoczęło nową ofensywę w Syrii. Dżihadyści próbują okrążyć Aleppo, które jest w rękach syryjskiej opozycji. Według amerykańskiej dyplomacji i rebeliantów islamiści otrzymują wsparcie z powietrza ze strony sił reżimu Baszara el-Asada - pisze "Washington Post".
Syryjska opozycja, która obecnie kontroluje obszary północno-zachodniej Syrii, wezwała międzynarodową koalicję państw przeciwko IS do nalotów bombowych na oddziały islamistów, które w ostatni weekend zaczęły przemieszczać się na północ od Aleppo, wzdłuż granicy z Turcją.
Mimo prowadzonej przez Zachód od ponad ośmiu miesięcy kampanii nalotów islamiści nie rezygnują z kolejnych ofensyw. Niespodziewany atak w kierunku miasta Azaz otworzył w tym tygodniu nowy front w wojnie domowej w Syrii.
Jeśli IS zdobędzie Azaz, leżący blisko granicy z Turcją, to przejmie kontrolę nad główną drogą łączącą Aleppo z Turcją. Tym samym odetnie syryjską opozycję od głównej linii zaopatrzeniowej.
- W takim przypadku Państwo Islamskie jednocześnie zdobyłoby kontrolę nad Aleppo - powiedział Abu Mohammed, lider jednej z grup syryjskiej opozycji. - Sytuacja jest dramatyczna - dodał.
Sojusznik Putina sojusznikiem dżihadystów?
Według źródeł, na które powołuje się "Washington Post", syryjscy rebelianci przygotowywali się do ostatecznego wyparcia sił rządowych z Aleppo w kierunku południowym. Tymczasem nagła ofensywa islamistów zmusiła ich do przekierowania części sił na północ. Według rebeliantów to nie przypadek.
Ofensywa Państwa Islamskiego zbiegła się z nagle ponowionymi nalotami bombowymi przeprowadzanymi przez rząd Syrii na terytoria kontrolowane przez opozycję. Niesławne bomby beczkowe zabiły w ostatni weekend ponad sto osób i zdezorganizowały jednostki armii syryjskich rebeliantów.
- To współpraca... Niepodważalny dowód na to, że Państwo Islamskie i el-Asad są po jednej stronie, przeciwko rewolucjonistom w Syrii - skomentował pułkownik Mohammed al-Ahmed, rzecznik głównej koalicji syryjskich rebeliantów "Front Lewantu".
To samo oskarżenie skierowała w stronę prezydenta Syrii ambasada amerykańska w tym kraju. "Raporty wskazują, że reżim dokonuje nalotów z powietrza w celu wsparcia ofensywy IS na Aleppo", napisała na swoim koncie na Twitterze.
Reports indicate that the regime is making air-strikes in support of #ISIL\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\'s advance on #Aleppo, aiding extremists against Syrian population
— U.S. Embassy Syria (@USEmbassySyria) czerwiec 1, 2015
Reżim prezydenta Baszara el-Asada, którego wspiera i popiera Rosja Władimira Putina, zaprzecza, że w jakikolwiek sposób współpracuje z IS.
USA nie pomogą?
Inną teorią tłumaczącą ofensywę Państwa Islamskiego podzielił się z "Washington Post" także bojownik syryjskiej opozycji o imieniu Jarrah. Według Jarraha to naloty Stanów Zjednoczonych i sojuszników zmusiły IS to rozszerzenia terytorium.
- Naloty we wschodniej Syrii dają im popalić, więc przyszli tutaj - powiedział Jarrah.
W poniedziałek przełożeni Jarraha oświadczyli, że zatrzymali atak islamistów i rozpoczęli kontratak mający na celu odbicie wioski Sawran, którą zdobyło IS i która mogłaby posłużyć do wyprowadzenia ofensywy w kierunku Azazu.
Według "Washington Post" USA mogą mieć opory przed udzieleniem syryjskim rebeliantom wsparcia z powietrza w tym rejonie, gdyż mogłoby to pomóc w atakach przeprowadzanych przez jeszcze inną stronę w konflikcie, Front Al-Nusra, który jest powiązany z Al-Kaidą i również operuje w północno-zachodniej Syrii. Tego USA chciałyby uniknąć.
Autor: fil//gak / Źródło: Washington Post
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia Commons GFDL