Nawet 21 osób, w tym 16 obcokrajowców, miało zginąć po tym, jak rakieta wystrzelona z amerykańskiego samolotu bezzałogowego uderzyła w rejonie Waziristanu, w północno-zachodnim Pakistanie, przy granicy z Afganistanem - poinformowała telewizja Dawn News.
Według informacji oficerów pakistańskiego wywiadu do ataku doszło w czwartek po południu, w wiosce oddalonej 30 km na zachód od Miranszach, głównego miasta Zachodniego Waziristanu - uznawanego za bastion talibów i Al-Kaidy. Wówczas mówiono o pięciu ofiarach śmiertelnych.
Nasilają się ataki amerykańskie
Coraz bardziej sfrustrowani nasilającymi się atakami talibskich bojówek, Amerykanie zintensyfikowali ostatnio działania w rejonie pakistańsko-afgańskim.
Wcześniej w piątek pakistański wywiad informował, że siły natowskie zaatakowały z powietrza wieś Datta Khel, leżącą przy granicy pakistańsko-afgańskiej. Zginęły tam co najmniej trzy osoby - dwie kobiety i dziecko, a rannych zostało pięć osób. Zbombardowane zostały dwa domy.
W środę zaś co najmniej trzy osoby zginęły a sześć zostało poważnie rannych. Celem ataku - o który przedstawiciele lokalnych władz oskarżają stacjonujące w Afganistanie siły amerykańskie - była pakistańska wieś w pobliżu miejscowości Mir Ali w Północnym Waziristanie. W nocy z wtorku na środę ostrzelany został jeden z domów we wsi, gdzie prawdopodobnie mieli ukrywać się talibowie.
Rośnie napięcie na linii Waszyngton-Islamabad?
Dowództwo sił USA w Afganistanie, mimo zdecydowanych protestów pakistańskiego rządu przeciwko naruszaniu suwerenności kraju, kontynuuje akcje militarne, sugerując, że działania w rejonie przygranicznym nie zostaną przerwane dopóki utrzymywać będzie się zagrożenie działaniami terrorystycznymi.
Źródło: PAP