Petro Poroszenko zdymisjonował gubernatora dniepropietrowskiego, miliardera Ihora Kołomojskiego. I ostro krytykuje oligarchów. Tymczasem sam się do nich zalicza. Mimo obietnic, po objęciu funkcji prezydenta Ukrainy nie wycofał się z działalności biznesowej. Co więcej, jeden z jego zakładów wciąż działa w Rosji, kraju który prowadzi faktycznie wojnę z Ukrainą. Co wywołuje coraz ostrzejsze ataki opozycji.
Należąca do Petra Poroszenki Grupa Roshen produkuje słodycze także w Rosji, w fabryce w Lipiecku. Prezydent Ukrainy - który wciąż nie sprzedał tego aktywu w swym czekoladowym biznesie - znalazł się w ogniu krytyki. Przeciwnicy wytykają mu, że ma zakłady we wrogim państwie.
Chyba najostrzejszy atak przeprowadził deputowany Bloku Opozycyjnego, za czasów Wiktora Janukowycza ważny polityk Partii Regionów, Nestor Szufrycz. W popularnym programie telewizyjnym Szufrycz zarzucił Poroszence, że podatki, jakie płaci w Rosji, pozwalają wspierać 82 tys. rosyjskich żołnierzy w ciągu roku.
Słodkie imperium
Największe zakłady Poroszenki są na Ukrainie, w Kijowie i Winnicy, ale słodycze pod marką Roshen są też produkowane na Litwie i Węgrzech. Łącznie Grupa Roshen zatrudnia ok. 10 tys. ludzi. Wpływy w 2014 roku wyniosły - według danych samej firmy - ponad 1 mld dolarów. Roshen jest teraz na 22. miejscu na liście największych producentów słodyczy na świecie.
W grudniu 2014 prezydent Poroszenko przyznał, że zawarł umowę z doradczą spółką Rothschild Group, która miała mu pomóc wycofać się z Roshen. Podobno było czterech zainteresowanych zakupem firmy klientów, jednak wojna w Donbasie ma być głównym powodem opóźniającym negocjacje. Wśród potencjalnych kupców wymienia się rosyjską KDV Group.
Deficytowy Lipieck
W firmie Poroszenki w Lipiecku wytwarza się ok. 7 proc. całej produkcji cukierków i czekolady sprzedawanej na rosyjskim rynku. Jaki to udział w produkcji całej Grupy Roshen, nie wiadomo.
Szef Roshenu w Rosji Konstantin Wachonin zapewniał w październiku 2014, że Poroszenko nie dostał żadnej dywidendy z zakładów w Lipiecku, bo cały ich zysk jest inwestowany w modernizację produkcji. W Lipiecku pracuje ok. 2 tys. ludzi, niemal samych Rosjan, a większość półproduktów zakłady kupują na miejscowym rosyjskim rynku.
Wyniki Roshenu w Lipiecku pogarszają się od dwóch lat. Nie tylko z powodu kryzysu na rosyjskim rynku, ale też względów politycznych. W związku z konfliktem rosyjsko-ukraińskim wielkie sieci handlowe w Rosji bojkotują biznes Poroszenki. Do tego dochodzą prawne spory z kilkoma miejscowymi producentami o prawa do jednej z marek handlowych. Nie bez znaczenia jest też presja rosyjskiej administracji. W listopadzie 2014 zarząd lipieckich zakładów donosił o planach zwolnienia ok. 400 pracowników.
W 2014 r. lipiecka fabryka straciła ok. 7 mln dolarów. Wpływy zmniejszyły się o blisko 6 proc. do 52,7 mln dolarów.
Biznes kwitnie
Ale należy pamiętać, że sytuacja finansowa aktywów w Lipiecku ma niewielki wpływ na kondycję całej grupy Roshen (w 2014 r. wpływy fabryki lipieckiej stanowiły zaledwie 5 proc. wpływów całej grupy).
Tym bardziej, że w tym samym 2014 r. kijowskie zakłady Roshenu zanotowały niemal 9-krotny wzrost dochodów netto do 1,4 mln dolarów. Winnicka fabryka też zanotowała rekordowy dochód netto 1,9 mln dolarów.
Autor: //gak / Źródło: Jamestown Foundation, tvn24.pl