Już dwa lata temu, gdy opuszczał Szkocję, Abdelbaset Ali al-Megrahi miał mieć przed sobą najwyżej kilka miesięcy życia. Teraz skazany za zamach nad Lockerbie Libijczyk mówi to samo.
Megrahi, do którego w Trypolisie dotarła agencja Reutera, twierdzi, że przed nim zaledwie kilka miesięcy życia. Tę tezę potwierdzać ma aparatura medyczna, wśród której leży wyraźnie chory, ciężko oddychający Libijczyk.
Skazany w 2001 roku za zamach bombowy na samolot nad Lockerbie mężczyzna twierdzi jednak nadal, że jest niewinny. - Fakty staną się bardziej przejrzyste pewnego dnia. Mam nadzieję, że niedługo. Za kilka miesięcy od teraz zobaczycie nowe fakty - powiedział dziennikarzom Megrahi. Jak dodał, te fakty pokażą, że jego rola w zamachach została "wyolbrzymiona".
-Zostawcie mnie. Mam tylko kilka dni, tygodni albo miesięcy - apelował do dziennikarzy Libijczyk.
Jak oświadczenie Megrahiego co do jego rychłej śmierci ma się do rzeczywistości, nie wiadomo. Ponad miesiąc temu lekarze Libijczyka mówili telewizji CNN, że Libijczyk jest nieprzytomny, oddycha niesamodzielnie i przestał przyjmować pokarmy. Do czasu wizyty dziennikarzy Reutera najwyraźniej mu się polepszyło.
Miał umrzeć już dwa lata temu
Do zamachu na amerykański samolot pasażerski Boeing 747 doszło 21 grudnia 1988. Na pokładzie maszyny lecącej z Frankfurtu do Nowego Jorku wybuchła bomba. Wrak samolotu runął na kilkutysięczne szkockie miasteczko Lockerbie zabijając 270 osób, z czego 11 ofiar to osoby, na które spadły szczątki maszyny.
Odpowiedzialnością za zamach obarczono dwóch agentów libijskiego wywiadu, właśnie Abdelbaseta Ali al-Megrahiego oraz Al Amina Fhimaha. Ich proces rozpoczął się w 1999 roku i zakończył dwa lata później. Fhimah został uniewinniony, a Megrahi skazany na dożywocie.
Jednak szkocki wymiar sprawiedliwości w 2009 roku zdecydował się zwolnić Megrahiego z więzienia z powodu zaawansowanego raka prostaty. Decyzja ta wywołała wiele kontrowersji, a zamachowiec powrócił do Libii.
Portal Wikileaks na swojej stronie opublikował informację, że brytyjskie władze zezwoliły na zwolnienie Magrahiego z obawy przed zemstą Kaddafiego, gdyby terrorysta zmarł w szkockim więzieniu. Oburzony zwolnieniem Libijczyka, podobnie jak rodziny wielu ofiar, był Waszyngton. Amerykanie i rodziny podejrzewali, że prawdziwym motywem uwolnienia przestępcy była chęć poprawy stosunków z bogatą w ropę naftową Libią.
Źródło: Reuters, tvn24.pl