We wtorek tuż przed godziną 15.00 przed szkołą średnią w szwedzkim Karlstad doszło do silnej eksplozji. Świadkowie widzieli "rozbłysk światła", a potem "słup dymu" unoszący się nad dachem placówki. Policja szuka dwóch podejrzanych mężczyzn, który mogli spowodować wybuch.
O "silnej i głośnej eksplozji" piszą wszystkie najważniejsze szwedzkie media, m.in. dziennik "Dagbladet" i portal publicznego radia.
Eksplozja w szkole
Cytowani przez media świadkowie mówią, że do wybuchu doszło w pobliżu sali gimnastycznej, w której zajęcia miało kilkudziesięciu uczniów. Huk był potężny. Świadkowie mówili, że w szkole zaczęto mówić o "bombie". Po chwili na miejscu była już policja, która zareagowała na alarm. Pojawiły się: straż pożarna i karetki pogotowia.
Przeszukano cały budynek, ale nie znaleziono rannych.
Początkowo nie było jasne, co spowodowało wybuch. Przedstawiciel miejscowej policji około godz. 17.00 poinformował w telewizji TV4, że były to prawdopodobnie "fajerwerki do dużej sile".
Funkcjonariusze nie znaleźli śladów po ładunku, np. bombie domowej produkcji, dlatego przyjęli wersję o fajerwerkach. Policja poinformowała, że poszukuje dwóch mężczyzn, którzy byli widziani w pobliżu szkoły tuż przed eksplozją. Nie wiadomo, czy jest znana ich tożsamość.
Poszukiwania i śledztwo na miejscu trwają - podają miejscowe media. Piszą też o "panice", która wybuchła po eksplozji na terenie szkoły i wokół niej. Okoliczni mieszkańcy informują, że w mieszkaniach zatrzęsły się szyby w oknach.
Sprawa jest niejasna. Podobny wybuch, którego przyczyny nie odkryto do dziś, miał miejsce pod koniec stycznia w Sztokholmie. Tam też, w jednej z galerii handlowych, prawdopodobnie wybuchł duży skład fajerwerków. Policja cały czas nie podaje szczegółów incydentu z 26 stycznia. Stwierdza jedynie, że nie była to bomba.
W eksplozji w stolicy Szwecji, podobnie jak w Karlstad, też nikt nie został ranny.
Autor: adso/kk / Źródło: dagbladet.se, nwt.se, sverigesradio.se