Fiaskiem zakończyła się w nocy z wtorku na środę w Brukseli kolejna runda negocjacji w sprawie Kosowa. - Nie porozumieliśmy się w kwestii praw mniejszości serbskiej w Kosowie - powiedział premier Serbii Ivica Daczić.
Roli mediatora między Belgradem a Prisztiną podjęła się Unia Europejska. Była to już ósma rudna negocjacji, trwała aż 14 godzin.
Daczić podkreślił, że jej niepowodzenie nie oznacza jednak końca rokowań. Premier Kosowa Hashim Thaci zaproponował kolejne rozmowy już w przyszłym tygodniu, jeśli tylko - jak stwierdził - "Serbia uzna nasze wartości".
Spór o mniejszości
Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton powiedziała, że punktów spornych nie jest wiele, ale różnice zdań są jednak bardzo głębokie. Różnice te dotyczą m.in. praw serbskiej mniejszości w Kosowie.
Belgrad domaga się dla swych rodaków szerokiej autonomii, czemu sprzeciwiają się władze w Prisztinie. Natomiast nie chce się zgodzić na rozmieszczenie w północnym Kosowie, gdzie jest największe skupisko Serbów, kosowskich sił bezpieczeństwa.
Bez porozumienia nie będzie intergacji
Osiągnięcie porozumienia, a więc przede wszystkim uregulowanie stosunków serbsko-kosowskich, jest podstawowym warunkiem, jaki Unia Europejska stawia zarówno władzom Serbii, jak i Kosowa w sprawie integracji z UE. Kosowo ogłosiło niepodległość w 2008 roku i zostało uznane przez większość krajów UE. Premier Hashim Thaci ma nadzieję, że prowadzone pod patronatem Unii Europejskiej rozmowy z Belgradem, który wciąż uważa Kosowo za swoją prowincję, doprowadzą do szybkiego uznania przez Serbię kosowskiej niepodległości.
Autor: ktom\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters