Utrata widoczności i ryzyko awarii silników – to śmiertelne zagrożenia na jakie narażeni są pasażerowie każdego samolotu, który zdecydowałby się wlecieć w chmurę wulkanicznego pyłu. Reporter Sky News razem z pilotami pokazuje jakie zagrożenia czyhają na samolot, który dostanie się w taką chmurę.
Europa zamyka przestrzeń powietrzną. Na większości lotnisk wstrzymano jakikolwiek ruch samolotów. Wszystko z powodu chmury pyłu wulkanicznego, która przesuwa się nad Europą. Reporter Sky News Alistair Bunkai wraz z byłymi pilotami British Airways w specjalnym symulatorze Boeinga 737, próbuje pokazać, co się stanie, jeśli samolot wleci w chmurę pyłu.
- Pierwszą rzeczą, jaką widzi pilot, jest zaciemnienie nieba. Błyskawicznie widoczność znika całkowicie. Na pokładzie może też być odczuwalny zapach wulkanicznego pyłu – tłumaczy jeden z pilotów. Jednak najgorsze dopiero przed załogą. Gdy pył dostanie się do silników, może wywołać ich awarię. - Wulkaniczny pył gasi mieszankę paliwową w silniku i maszyna zaczyna się krztusić – tłumaczy obrazowo kapitan Redrap.
Ostatnia szansa
Gdy wysiądzie drugi silnik, samolot zacznie spadać. Piloci zakładają maski tlenowe. Ich użycie zależy od stężenia dymu w kokpicie, czasem może ono być tak duże, że piloci nie widzą przyrządów pomiarowych.
Zgaszone silniki nie muszą jednak oznaczać katastrofy. - Samolot traci wysokość, ale jest jeszcze szansa na ponowne włączenie silników. Bez ciągu silników maszyna opada z prędkością około 200-300 metrów na minutę. To oznacza, że przy odpowiednim pułapie, piloci mogą mieć nawet pół godziny na ponowne włączenie silników. Historia awiacji zna takie przypadki.
Źródło: Sky News
Źródło zdjęcia głównego: SKY NEWS\ENEX