"Ostrzegali, że istnieje niebezpieczeństwo wybuchu na pokładzie i musimy uciekać tak szybko, jak to możliwe"

Po lądowaniu na tureckim lotnisku w Stambule maszyna Pegasus Airlines rozpadła się na części, niemal wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie zostały ranne. - Ogłoszenia brzmiały tak, jakby się nic nie działo. Potem jednak samolot zaczął się kołysać na wszystkie strony - wspomniał jeden z pasażerów. Kilka godzin po katastrofie zmarły trzy osoby.

Do katastrofy samolotu Pegasus Airlines doszło w środę po godzinie 18 na tureckim lotnisku Sabihy Gokcen. To mniejszy z dwóch portów lotniczych w Stambule. Boeing przyleciał tam z Izmiru.

Na miejscu padał deszcz, wiał mocny wiatr. Maszyna z 183 osobami na pokładzie po wylądowaniu wpadła w poślizg i spadła z wysokiej na ponad 40 metrów skarpy. W wypadku zginęły trzy osoby, a ponad 179 zostało rannych. Do szpitala trafili wszyscy członkowie załogi.

"Kadłub pękł na trzy części. Jedno z pęknięć było obok mnie"

Na nagraniu ze Stambułu widać, jak boeing 737-86J sunie po pasie startowym w stronę skarpy. Jeszcze w trakcie lądowania na pokładzie wybuchł niewielki pożar. Chwilę później maszyna spadła, a jej kadłub złamał się w dwóch miejscach. Przednia część całkowicie oderwała się od reszty. 

- Chwilę później był chaos. Ci, którzy byli w stanie, pomagali innym. Potem przyszli ludzie i przenieśli nas na skarpę - wspominał pasażer lotu z Izmiru, Dogus Bilgic. - Samolot wylądował i wszystko było w porządku przez jakieś 15, 20 sekund. Nie pamiętam dokładnie, jak to się stało, ale nagle zjechaliśmy z pasa startowego. Jeśli się nie mylę, to kadłub pękł na trzy części, a jedno z pęknięć było obok mnie. To tamtędy się wydostałem - opowiadał. Dodał, że był jednym z pierwszych, którzy opuścili pokład.

CZYTAJ WIĘCEJ: Lądowanie w ulewnym deszczu, samolot zjeżdża z pasa. Dramatyczne chwile w Stambule na nagraniu

"Ogłoszenia brzmiały tak, jakby się nic nie działo"

Alper Kulu, który również był tego dnia na pokładzie opowiedział, że "od samego początku działo się coś dziwnego". - Podczas lotu były turbulencje, a lądowanie było bardzo ostre i z dużo większą prędkością niż normalnie - ocenił.

- Ogłoszenia brzmiały tak, jakby się nic nie działo. Usłyszeliśmy, że możemy już włączyć telefony i że jesteśmy w Stambule - relacjonował. - Po tym ogłoszeniu samolot zaczął się kołysać na wszystkie strony. Potem odbił się od ziemi, spadł w dół i rozpadł się na trzy części - dodał.

Ranny mężczyzna mówił, że pokład opuścił o własnych siłach. - Strażacy jako pierwsi dotarli na miejsce, przez megafony ostrzegali, że istnieje niebezpieczeństwo wybuchu na pokładzie i musimy uciekać tak szybko, jak się da - opowiadał.

- Wdrapałem się na wzgórze ze złamaną ręką i dotarłem do miejsca, gdzie stały wozy strażackie i karetki. Wiele osób było w bardzo złym stanie, dużo gorszym ode mnie - mówił.

11-letni boeing 737-86J należał do tanich linii lotniczych Pegasus. Działający od 1989 roku turecki przewoźnik lata na ponad stu trasach w kraju i zagranicą. Samoloty Pegasusa przed wypadkiem w Stambule uczestniczyły jeszcze w dwóch innych. W 2010 roku airbus A319 awaryjnie lądował we Frankfurcie, a w 2018 roku boeing 737-800 spadł ze skarpy na lotnisku w Trabzonie. W obu przypadkach obyło się bez ofiar. 

Czytaj także: