Policja zatrzymała mężczyznę, który wjechał samochodem w bariery przed brytyjskim parlamentem w Londynie. Dwie osoby trafiły do szpitala. Policja poinformowała, że traktuje sprawę jako zdarzenie o charakterze terrorystycznym.
Do zdarzenia doszło około godziny 7.30 czasu lokalnego (8.30 w Polsce).
BBC pisze, że na miejscu błyskawicznie zjawiła się policja, która otoczyła samochód.
Na zdjęciach zamieszczonych w mediach społecznościowych widać leżącego na ziemi mężczyznę w kajdankach - dodaje BBC.
"Mężczyzna został zatrzymany przez policję na miejscu. Są ranni piesi. Na miejscu pozostaje policja" - poinformował Scotland Yard na Twitterze.
Brytyjskie służby ratunkowe poinformowały, że dwie osoby zostały ranne i trafiły do szpitala. Ich stan nie jest jednak poważny. Nie poinformowano, ilu osobom udzielono pomocy na miejscu.
Portal dziennika "Metro" podawał, że tuż po zderzeniu spod maski samochodu wydobył się dym.
Na miejsce ściągnięto uzbrojonych funkcjonariuszy. Jest także straż pożarna i pogotowie.
Stacja metra Westminster, która znajduje się blisko parlamentu, została zamknięta. Nie można wejść także do budynku parlamentu. Teren wokół niego został odgrodzony policyjnym kordonem.
"To wyglądało na celowe działania. Nie wyglądało na wypadek"
Śledztwo prowadzi wydział antyterrorystyczny Scotland Yardu. Policja poinformowała później, że traktuje sprawę jako zdarzenie o charakterze terrorystyczny.
Świadkowie, do których dotarły brytyjskie media, już wcześniej sugerowali, że kierowca celowo wjechał w ludzi.
Jeden z nich powiedział telewizji BBC, że samochód jechał poprawnie zachodnią jezdnią, a nagle skręcił i znalazł się na wschodniej. - Samochód zjechał na złą stronę jezdni w miejscu, gdzie na zielone światło czekali rowerzyści, i uderzył w nich - powiedział Barry Williams, świadek. - Potem skręcił z powrotem na jezdnię, przyspieszył jak tylko się dało i z impetem uderzył w bariery.
Dodał, że był to mały samochód, więc po uderzeniu aż podskoczył. Natychmiast - jak relacjonował - dobiegli do niego policjanci.
Inny świadek, Jason Williams rozmawiał z Radio 4 BBC. Powiedział, że widział około 10 osób leżących na ziemi, ale nie wie, czy wszystkie z nich były ranne. - Powiedziano mi, żebym odszedł, żebym biegł. Uciekłem stamtąd - dodał.
I ocenił: - To wyglądało na celowe działania. Nie wyglądało na wypadek.
Brytyjski dziennik "Guardian" dotarł z kolei do kobiety, która także wątpi, by był to przypadek. - To wyglądało na działanie celowe. Samochód jechał z dużą prędkością w kierunku barier. Szłam drugą stroną drogi. Słyszałam krzyki ludzi - relacjonowała Ewelina Ochab. - Odwróciłam się i zobaczyłam srebrny samochód jadący z dużą prędkością blisko balustrad, może nawet po chodniku. Kierujący nie wysiadł z samochodu.
Zwiększone środki bezpieczeństwa
Budynek brytyjskiego parlamentu otoczony jest barierami ze stali i betonu. Środki bezpieczeństwa zaostrzono po ataku na Moście Westminsterskim w marcu 2017 roku, kiedy napastnik Khalid Masood samochodem wjechał w ludzi. Zginęły wówczas cztery osoby.
Masood porzucił samochód i zadźgał nieuzbrojonego policjanta. Został zastrzelony przez policję na placu przed parlamentem.
Jeżeli byliście świadkami tego zdarzenia, skontaktujcie się z nami: E-mail: kontakt24@tvn.pl Telefon: 22 324 24 24 Nr sms/mms: 516 4444 24
Autor: pk/adso,kg / Źródło: Reuters, Metro, BBC, Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/VinnyMcAv/EuronewsNBC