Jemeński parlament zatwierdził w sobotę ustawę gwarantującą immunitet odchodzącemu prezydentowi Alemu Abd Allahowi Salehowi, który tym samym nie odpowie przed sądem za śmierć setek ludzi podczas zeszłorocznych demonstracji brutalnie tłumionych przez siły rządowe.
Ustawa, za którą głosowała większość deputowanych, nie gwarantuje jednak immunitetu wszystkim współpracownikom Saleha.
W zmienionym kształcie ustawa przyznaje immunitet współpracownikom Saleha zajmującym się "sferą cywilną, wojskową i bezpieczeństwa" za "działania umotywowane politycznie podczas pełnienia ich oficjalnych obowiązków", lecz "z wyłączeniem aktów terroru".
Wcześniejszy projekt, szeroko kontestowany przez jemeńską ulicę i organizacje pozarządowe, przewidywał, że "zwolnienie z wszelkiego postępowania sądowego" uzyskają nie tylko prezydent, ale i wszyscy jego współpracownicy. Tym samym daleko wykraczał on poza porozumienie wynegocjowane z bogatszymi sąsiadami Jemenu, które z odpowiedzialności wyłączało tylko Saleha i jego rodzinę.
Do czasu nowych wyborów
Parlament zatwierdził również w sobotę kandydaturę przejściowego przywódcy kraju, wiceprezydenta Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego, w zaplanowanych na luty wyborach prezydenckich.
W ramach planu przekazania władzy, w grudniu powstał w Jemenie rząd jedności narodowej, złożony z przedstawicieli opozycji i partii Saleha, który ma doprowadzić kraj do wyborów prezydenckich. Jako jedyny kandydat ma w nich wystartować właśnie al-Hadi. Jego tymczasowa kadencja potrwa dwa lata do czasu nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Sprzeczne opinie
Zdaniem wysokiej komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay przyznanie immunitetu członkom jemeńskich władz mogłoby stanowić pogwałcenie prawa międzynarodowego.
Tymczasem ustawy broniły Stany Zjednoczone, twierdząc, że tylko w ten sposób Saleh gotów jest zrzec się władzy. Wskazywały przy tym na obawy, że przedłużanie obecnego kryzysu w Jemenie wzmocni tamtejszy odłam Al-Kaidy.
Wątpliwości co do zamiarów prezydenta budzi jednak jego ostatnie oświadczenie, że wbrew umowie nie wyjedzie z kraju przed wyborami prezydenckimi w lutym. Saleh już trzykrotnie wycofywał się z porozumienia w sprawie przekazania władzy, które podpisał w listopadzie zeszłego roku.
Źródło: PAP