Sąd Najwyższy USA zakazuje stosowania kryteriów rasowych w rekrutacji na studia. Orzeczenie skrytykował Joe Biden

Źródło:
PAP

Sąd Najwyższy USA wydał przełomową decyzję zakazującą faworyzowania przez uczelnie przedstawicieli dyskryminowanych mniejszości rasowych w ramach rekrutacji. Odwrócił w ten sposób funkcjonującą od dekad politykę "akcji afirmatywnej" mającą na celu wyrównywanie szans. Prezydent USA Joe Biden ocenił, że orzeczenie to cofnęło dekady postępu. Dodał, że jest to już kolejna decyzja sądu na przekór ugruntowanym precedensom.

Amerykański Sąd Najwyższy uznał, że programy rekrutacyjne uniwersytetów Harvarda i Karoliny Północnej przyznające dodatkowe punkty w rekrutacji dla czarnoskórych, latynoskich i indiańskich studentów są niezgodne z 14. poprawką do konstytucji, gwarantującą równą ochronę prawa dla wszystkich obywateli.

Poprawka ta została przyjęta po wojnie secesyjnej, by zagwarantować prawa wyzwolonych czarnoskórych niewolników. Mimo że decyzja dotyczy dwóch instytucji, ma jednak zastosowanie dla wszystkich uczelni w kraju.

- Student musi być traktowany w oparciu o swoje doświadczenia jako osoba, nie w oparciu o jego rasę. Wiele uniwersytetów od zbyt dawna robiło coś odwrotnego. I robiąc to, skonkludowało mylnie, że kryterium tożsamości osoby stanowi nie to, jakie pokonała wyzwania, nabyła umiejętności i jakie przeszła lekcje, ale kolor jej skóry. Nasza historia konstytucyjna nie toleruje takiego wyboru - oznajmił prezes Sądu John Roberts w opinii większości.

Sąd przyjął decyzję stosunkiem głosów 6:3, wedle ich podziałów ideologicznych - konserwatywna szóstka powołana przez republikańskich prezydentów zagłosowała za, sędziowie powołani przez demokratów przeciwko. Reprezentująca liberalną mniejszość Sonia Sotomayor - pierwsza latynoska sędzia SN w historii - stwierdziła, że swoją decyzją "Sąd obala konstytucyjną gwarancję równej ochrony poprzez dodatkowe umocnienie rasowych nierówności w edukacji, samej podstawie naszego demokratycznego państwa i pluralistycznego społeczeństwa".

Wyrok znosi politykę "akcji afirmatywnej"

Czwartkowy wyrok stanowi odwrócenie dotychczas wydawanych przez sąd decyzji w podobnych sprawach, ostatnio w 2016 roku Zapowiada też koniec trwającej od dekad polityki "akcji afirmatywnej".

Jej zwolennicy twierdzą, że wyrównuje ona szanse historycznie dyskryminowanych mniejszości, krytycy - że dyskryminuje większość, a także uczniów o azjatyckich korzeniach.

Część uczelni i stanów już wcześniej zrezygnowała z tej polityki. Jak pisze portal Axios, po tym, jak stan Michigan zakazał takich praktyk, liczba przyjmowanych Afroamerykanów dramatycznie spadła.

Biden krytykuje wyrok Sądu Najwyższego

Wyrok wywołał sprzeczne reakcje polityków. Lider demokratów w Senacie stwierdził, że decyzja "postawiła gigantyczną przeszkodę w marszu naszego kraju ku sprawiedliwości rasowej".

Republikański spiker Izby Reprezentantów Kevin McCarthy pochwalił sąd, twierdząc, że "teraz studenci będą mogli konkurować w oparciu o równe standardy i indywidualne zasługi" i uczyni to proces rekrutacji bardziej sprawiedliwym.

Dziś sąd po raz kolejny odszedł od dekad precedensów i jak jasno mówi zdanie odrębne: "cofa dekady precedensu i ważnego postępu". Zgadzam się z tym zdaniem - powiedział Joe Biden w wystąpieniu w Białym Domu.

Prezydent zaznaczył, że polityka zwana "akcją afirmatywną" dotyczyła uczniów, którzy spełniali wszystkie inne kryteria i miała na celu promować różnorodność i "otwieranie szans dla każdego Amerykanina".

Ogłosił, że rozkazał resortowi edukacji przygotowanie wytycznych uniwersytetom, by nadal mogły kierować się celem tworzenia różnorodnej populacji studentów. Ma to np. polegać na uwzględnianiu w procesie rekrutacji przeszkód, jakie dany student musiał pokonać w swoim życiu.

Dodał, że choć uniwersytety powinny być "motorami awansu społecznego", to często tylko utrwalają nierówności. Powołał się na statystyki, według których uczniowie z rodzin będących wśród 1 proc. najlepiej zarabiających mają 77-krotnie większą szansę dostania się na wybraną uczelnię niż ci pochodzący z rodzin z 20 procent najmniej zarabiających.

Pytany przez dziennikarkę, czy wobec kolejnego kontrowersyjnego wyroku Sądu Najwyższego - m.in. po zniesieniu federalnego prawa do aborcji - sąd stracił legitymację, Biden odparł: "To nie jest normalny sąd".

Autorka/Autor:asty / prpb

Źródło: PAP