"Są i inni ambasadorzy, i o nich nie chce się mówić"


Alaksandr Łukaszenka uważa, że nie wszystkie państwa stanęły na wysokości zadania w jego mniemaniu reagując na ubiegłotygodniowy zamach w metrze w Mińsku. Prezydent Białorusi powiedział, że reakcja na zamach ze strony niektórych państw oraz dyplomatów pracujących na Białorusi jest "papierkiem lakmusowym" ich postawy wobec jego kraju.

Łukaszenka mówił o tym, przyjmując ambasadora Azerbejdżanu Alego Nagijewa, kończącego misję w Mińsku. - Wydaje mi się, że zagraniczni ambasadorzy na Białorusi wyraźnie rozdzielili się na dwa obozy: pierwszy to ambasadorzy, którzy lubią nasz kraj i naród, którzy życzą im dobrze i życzliwie przyjmują niepodległe państwo białoruskie - mówił prezydent, wskazując, że należy do nich azerbejdżański dyplomata.

To właśnie naród białoruski, który dzielnie walczył z faszyzmem, szczególnie ucierpiał. Co byłoby, gdyby nie nasze narody, które złamały kręgosłup temu monstrum - faszyzmowi? Wciąż jeszcze żyje pokolenie, które dobrze to pamięta Alaksandr Łukaszenka

- To właśnie naród białoruski, który dzielnie walczył z faszyzmem, szczególnie ucierpiał. Co byłoby, gdyby nie nasze narody, które złamały kręgosłup temu monstrum - faszyzmowi? Wciąż jeszcze żyje pokolenie, które dobrze to pamięta - kontynuował Łukaszenka. - Stanowisko poszczególnych krajów i ambasadorów to papierek lakmusowy, ale Bóg z nimi - dodał. Nie wskazał przy tym, o jakie państwa chodzi, ale zauważył, że media białoruskie "bardzo wyraźnie pokazały ich stanowisko".

Telewizja pokazuje

Białoruskie media, oficjalne informując po zamachu o kondolencjach składanych przez państwa świata, podkreślały szczególnie reakcję krajów Wspólnoty Niepodległych Państw. Telewizja państwowa zaznaczyła złożenie na miejscu tragedii kwiatów przez ambasadorów Rosji i Wenezueli.

Informowano o kondolencjach złożonych przez króla Hiszpanii, podkreślano, że konsultacji w śledztwie udzielali eksperci z Izraela. Na jednym z kanałów pokazano reportaż z Białegostoku, w którym jego mieszkańcy wyrażali współczucie Białorusi z powodu zamachu, w którym zginęło 13 osób.

Jednocześnie w niedzielnym programie publicystycznym "W centrum uwagi" pojawiły się zarzuty o "brak reakcji" ze strony Europy i sonda uliczna, w której Białorusini oceniali postawę Zachodu wobec ich kraju.

Ostrą reakcję w mediach państwowych wywołało sformułowanie "przypuszczalny atak terrorystyczny" (ang. apparent terrorist attack) w potępiającym zamach komunikacie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Białoruska telewizja państwowa podkreśliła, że słowo "przypuszczalny" umieszczono w komunikacie na sugestię USA.

Źródło: PAP