Chińczycy od dwóch tygodni mają poważny problem z padłymi zwierzętami w rzekach. W pobliżu Szanghaju z wody wyciągnięto już 16 tysięcy świń. Nie wiadomo, skąd wzięły się w rzece. Teraz w innej znaleziono tysiąc padłych kaczek.
Martwe ptaki były upakowane w 50 dużych worków i płynęły z prądem rzeki Nanhe w prowincji Syczuan. Nie jest znana przyczyna ich śmierci, bo były już w znacznej części rozłożone.
Padłe zwierzęta spalono i wszczęto śledztwo, ale nie wiadomo, skąd mogły się wziąć w wodzie. Jednocześnie władze zapewniają, że nie ma zagrożenia dla ludzi, bo woda z rzeki nie jest przez nich wykorzystywana.
Rzeka pełna śmierci
Chińczycy jednak coraz mniej dają wiarę zapewnieniom władz, o tym, że nie ma zagrożenia. Jest to efekt znacznie głośniejszej afery z Szanghaju. W ciągu dwóch tygodni z przepływającej przez miasto rzeki Huangpu wyłowiono już 16 tysięcy padłych świń.
W tym przypadku sprawa jest znacznie poważniejsza, bowiem z rzeki pełnej truchła jest brana znaczna część wody pitnej dla wielkiej metropolii. W efekcie większość mieszkańców całkowicie przestawiła się na wodę butelkowaną. Nie pomogły zapewnienia władz, że padłe świnie jakoby nie skaziły rzeki i spożywanie wody jest bezpieczne.
Nie wiadomo, skąd martwe zwierzęta znalazły się w Huangpu.
Autor: mk//kdj/k / Źródło: BBC News