Podzielona rumuńska opozycja, która zgłosiła wniosek o wotum nieufności wobec rządu, nie zdołała w środę przeprowadzić go przez parlament. Próba obalenia rządu PSD skazana była z góry na niepowodzenie z powodu braku wymaganej większości w parlamencie.
Wniosek o wotum nieufności zgłosiła centrowa opozycja, która oskarża gabinet premier Vasilicy-Vioricy Dancili i rządzącą Partię Socjaldemokratyczną (PSD) o usiłowanie osłabienia przepisów antykorupcyjnych i instytucji. Do głosowania doszło po wydaniu przez sąd wyroku 3,5 lat więzienia dla najbardziej wpływowego w Rumunii polityka, szefa PSD Liviu Dragnei, za podżeganie urzędników państwowych do nadużycia stanowiska. Dragnea jest de facto uznawany za szefa rządu i architekta jego polityki.
Raluca Turcan, wiceprzewodnicząca centrowej Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) oskarżyła PSD o sabotowanie wspieranej przez Unię Europejską walki z korupcją. - Dzisiejszy wniosek dotyczył zdymisjonowania reżimu Dragnei i wypowiedzianej przez niego wojny przeciwko Unii Europejskiej - powiedziała w parlamencie Turcan. W mowie przerywanej z ław opozycji częstymi okrzykami "Do dymisji!" premier Dancila skrytykowała próbę obalenia jej rządu jako "pozbawioną racjonalnych argumentów, logiki i realistycznego rozumowania". Podczas obrad parlamentu przed budynkiem demonstrowało około 4 tys. ludzi, dmąc w gwizdki i wuwuzele.
Walka partyjna
W grudniu parlamentarzyści PSD przeforsowali w parlamencie pakiet nowelizacji ustaw, które m.in. umożliwiają ministrowi sprawiedliwości ingerencję w działania sędziów i prokuratorów oraz wywieranie nacisku na prokuratorów. Ograniczono też kompetencje Narodowej Dyrekcji Antykorupcyjnej (DNA) i kontrolę nad Najwyższą Radą Sądownictwa. Uchwalono także reformę kodeksu karnego, zmniejszając liczbę przestępstw, w których przypadku stosowany jest areszt tymczasowy, i drastycznie ograniczając czas trwania dochodzenia. Może to - jak pisze agencja Reutera - wpłynąć na tysiące spraw karnych.
Wdrożenie uchwalonych zmian zawieszono w oczekiwaniu na rozpatrzenie skarg przez Trybunał Konstytucyjny, ale posłowie PSD zapowiedzieli, że mają zamiar zatwierdzić je do połowy lipca.
Walka z korupcją
Spory o walkę z korupcją dominują w rumuńskiej polityce od 2007 roku, od czasu jej akcesji do Unii Europejskiej; częste są też narzekania na wywieranie presji na urzędników. W maju Narodowa Dyrekcja Antykorupcyjna w Rumunii zażądała dla Dragnei kary 7,5 roku więzienia. Sprawa dotyczyła lat 2006-2012, gdy był on przewodniczącym lokalnych władz w będącym jego bastionem okręgu Teleorman i liderem miejscowego oddziału PSD. Był on oskarżony o to, że wymusił na szefowej urzędu opieki społecznej w tym okręgu, by wbrew swym obowiązkom przekazywała wynagrodzenie dwóm kobietom rzekomo zatrudnionym w jej instytucji; w rzeczywistości pracowały one dla lokalnego oddziału PSD. Według prokuratury skarb państwa stracił na tym 24 tys. euro. Oczekuje się, że Dragnea, który wielokrotnie odrzucał wszystkie zarzuty, złoży apelację od wyroku. Dragnea, który jest obecnie także przewodniczącym Izby Deputowanych, był już skazany w innym procesie w 2016 roku na karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu za oszustwo wyborcze i w związku z tym nie mógł kandydować na stanowisko premiera po powrocie jego partii do władzy. Oskarża on sędziów o to, że są częścią "państwa równoległego" działającego przeciwko rządowi. Wobec Dragnei toczy się też inne śledztwo, w którym jest on podejrzewany o sprzeniewierzenie funduszy unijnych. W listopadzie ub.r. prokuratura zajęła jego majątek.
Autor: mtom / Źródło: PAP