Przewodniczący Izby Deputowanych parlamentu Brazylii Eduardo Cunha zainaugurował w środę procedurę zmierzającą do postawienia prezydent Dilmy Rousseff w stan oskarżenia, pogłębiając tym samym kryzys polityczny i gospodarczy w tym kraju.
Rousseff oskarżana jest m.in. o pogwałcenie przepisów podatkowych i manipulowanie finansami państwa, aby zapewnić sobie ponowny wybór na stanowisko prezydenta w ubiegłorocznych wyborach.
Kolejnym krokiem prowadzącym do odwołania będzie powołanie specjalnej komisji złożonej z przedstawicieli wszystkich partii w parlamencie, która zbada zasadność wniosku zgłoszonego przez opozycję we wrześniu tego roku. Dla uchwalenia wniosku potrzebna jest większość 2/3 głosów w Izbie (342 głosy).
Jeżeli wniosek zostanie uchwalony, Rousseff, której poparcie spadło do rekordowo niskiego poziomu, zostanie zawieszona na okres 180 dni, podczas których trwać będzie jej proces w Senacie.
Zaostrzenie konfliktu
Nie jest pewne czy opozycja zdoła przeforsować swój wniosek, ale rozpoczęcie procedury impeachmentu oznacza zaostrzenie i tak już głębokiego kryzysu politycznego w Brazylii oraz skomplikuje próby Roussef ożywienia gospodarki poprzez inwestycje i posunięcia oszczędnościowe.
Brazylijski establishment polityczny i tak jest już bliski paraliżu w rezultacie skandalu korupcyjnego w państwowym koncernie naftowym Petrobras.
W telewizyjnym wystąpieniu Rousseff odrzuciła wysuwane wobec niej zarzuty i wyraziła "oburzenie" decyzją Cunhy. Przypomniała, że sam jest podejrzanym w śledztwie korupcyjnym i ma - w przeciwieństwie do niej - konto bankowe w Szwajcarii.
Autor: dln//plw / Źródło: PAP