Dlaczego Alaska? "Klucz do zrozumienia" miejsca spotkania Trumpa i Putina

Donald Trump i Władimir Putin w 2017 roku
Trump zapowiada spotkanie z Putinem. "Na stole jest kilka scenariuszy"
Źródło: Reuters
- Donald Trump chce zakończyć tę wojnę. To jest podstawowy wektor jego polityki - tak o planowanym spotkaniu prezydentów USA i Rosji mówił w "Faktach po Faktach" amerykanista Marcin Fatalski. Zdaniem dyplomaty Roberta Pszczela "to nie jest tak, że wszystko, co w Waszyngtonie wymyślą, zostanie zaakceptowane przez Ukrainę i przez Europejczyków".

Spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem ma odbyć się 15 sierpnia na Alasce. O miejscu tych rozmów i ich znaczeniu dyskutowali goście "Faktów po Faktach" - Robert Pszczel, dyplomata, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, były dyrektor Biura Informacji NATO w Moskwie, oraz doktor Marcin Fatalski, amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dlaczego Alaska?

Na początku programu eksperci mówili o roli miejsca, w którym ma dojść do rozmów na szczycie. Doktor Fatalski wskazywał, że Alaska to "symboliczne terytorium, które niegdyś należało do Rosji, a później stało się częścią Stanów Zjednoczonych". 

Dodał, że "Alaska jest miejscem o tradycji przynależącej do obu tych państw". - Przynajmniej Putinowi pozwala to ująć w ten sposób: "My się tutaj spotykamy i będziemy pokazywali światu, jak dążymy do rozstrzygnięcia problemów bez innych uczestników" - opisał amerykanista.

Jak mówił, "kluczem do zrozumienia", czemu akurat to miejsce wybrano, jest wspólna - "trochę rosyjska, trochę amerykańska, historia Alaski". 

- Trump chce zakończyć tę wojnę. To jest podstawowy wektor jego polityki - ocenił.

Pszczel: Europejczycy sami pozbawili się znaczącego wpływu w sprawie Ukrainy
Źródło: TVN24

"Europejczycy sami pozbawili się znaczącego wpływu"

Robert Pszczel zwrócił uwagę, że w sprawie Ukrainy "Europejczycy mają swoje własne interesy", które "są kluczowe z punktu widzenia zarówno dzisiejszego rozwoju wydarzeń, jak i potencjalnie przyszłego". 

- Natomiast Europejczycy, tak na dobrą sprawę, sami pozbawili się możliwości znaczącego wpływu - uważa dyplomata.

Jednocześnie mówił, że "to nie jest tak, że wszystko, co w Waszyngtonie wymyślą, zostanie zaakceptowane nie tylko przez Ukrainę, która jest w trudnej sytuacji, ale też przez Europejczyków".

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: