Segolene Royal, która rywalizowała z Nicolasem Sarkozym o prezydenturę powiedziała, że jego otoczenie miało związek z włamaniem do jej mieszkania. Doszło do niego w dzień po krytycznych wypowiedziach Royal o "klanie Sarkozy'ego", który rządzi Francją.
- To dziwny zbieg okoliczności – skomentowała w wywiadzie dla France 2 Royal, dodając, że już po raz drugi w krótkim czasie jej apartament został splądrowany. Za pierwszym razem zdarzyło się to w trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej.
Włamywacze nie lubią pozwów
Adwokat Royal powiedział, że za drugim razem z mieszkania nic nie zginęło, za to "wszystko było poprzewracane, a kopia pozwu do sądu w sprawie pierwszego włamania leżała na wierzchu podarta i porzucona".
Oburzeni i obrońcy
Wypowiedź Royal wywołała skrajne komentarze. Premier Francois Fillon uznał w środę te słowa "za całkowicie niegodziwe", dodając, że "pani Royal traci panowanie nad sobą".
W obroną wzięli ją koledzy z Partii Socjalistycznej. Szef grupy PS w Zgromadzeniu Narodowym Jean-Marc Ayrault ocenił, że skoro Royal sugeruje związek otoczenia Sarkozy’ego z tym incydentem, "to wyraźnie ma do tego powody".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu