Wycofanie się Stanów Zjednoczonych z porozumienia w sprawie irańskiego programu atomowego było nielegalne - oświadczył we wtorek prezydent Iranu Hasan Rowhani. W tej sytuacji, jak dodał, na Europie spoczywa zadanie podtrzymania tej umowy. - Piłka jest po stronie Europy - podkreślił.
- Po nielegalnym wycofaniu się USA z umowy atomowej piłka jest po stronie Europy - oświadczył Rowhani podczas spotkania z ambasadorem Wielkiej Brytanii w Teheranie Robem Macaire'em. Wypowiedź irańskiego prezydenta została opublikowana na jego oficjalnej stronie internetowej.
- Islamska Republika [Iranu - red.] nigdy nie dążyła do napięć w regionie i nie chce żadnych problemów na drogach wodnych na świecie, ale nie odda tak łatwo swoich praw do eksportowania ropy naftowej - podkreślił irański prezydent.
Zarówno on sam, jak i wysocy rangą irańscy dowódcy wojskowi grozili zakłóceniem dostaw ropy z państw Zatoki Perskiej przez cieśninę Ormuz, jeśli USA będą próbowały ograniczać irański eksport tego surowca. Przez Ormuz łączący Zatokę Perską z Morzem Arabskim przepływa 20 procent światowej ropy.
Zły czas na negocjacje
W maju tego roku prezydent USA Donald Trump ogłosił, że jego kraj wycofuje się z porozumienia w sprawie irańskiego programu atomowego. Umowa ta, podpisana w 2015 roku przez USA, Wielką Brytanię, Francję, Rosję, Chiny, Niemcy i Iran, przewiduje stopniowe znoszenie międzynarodowych sankcji gospodarczych wobec Iranu w zamian za ograniczenie programu jądrowego.
W poniedziałek Trump ogłosił, że jest gotów spotkać się z Rowhanim bez warunków wstępnych, by porozmawiać z nim o sposobach poprawy stosunków między USA i Iranem.
Dzień później wiceprzewodniczący irańskiego parlamentu Ali Motahari, cytowany przez państwową agencję prasową IRNA, ocenił jednak, że obecnie nie jest dobry czas na prowadzenie negocjacji z USA.
- Gdyby Trump nie wycofał się z porozumienia atomowego i nie obłożył Iranu sankcjami, nie byłoby problemu z negocjacjami z Ameryką. Ale obecnie negocjowanie z Amerykanami byłoby upokarzające - zaznaczył.
Również we wtorek gubernator (przedstawiciel) Iranu w OPEC Hosejn Kazempur powiedział, że prezydent USA błędnie oczekuje, że Arabia Saudyjska i inni producenci ropy będą nadrabiać braki w podaży surowca, spowodowane przez amerykańskie sankcje wobec Teheranu.
"Zakładnik Arabii Saudyjskiej"
Z poniedziałkowego badania agencji Reutera wynika, że łączne wydobycie ropy wśród krajów OPEC rosło w lipcu o 70 tysięcy baryłek dziennie. W tym czasie wzrosła produkcja w Arabii Saudyjskiej, ale wzrost ten był w dużym stopniu niwelowany przez spadek wydobycia w Iranie, związany z wznowionymi przez USA sankcjami.
- Wydaje się, że prezydent Trump stał się zakładnikiem Arabii Saudyjskiej i kilku innych producentów, którzy przekonywali, że są w stanie zrekompensować [własną produkcją - przyp. red.] 2,5 miliona baryłek dziennie irańskiego eksportu, i zachęcali go do podjęcia działań wobec Iranu - powiedział Kazempur.
- Teraz te kraje i Rosja sprzedają więcej ropy po wyższej cenie, i to nie ze zwiększonego wydobycia, lecz ze swoich zapasów - dodał.
Kazempur podkreślił, że ceny ropy - które Trump chciał obniżyć, naciskając na kraje OPEC w sprawie zwiększenia produkcji - wzrosną, jeśli USA nie wyłączą kupców irańskiej ropy spod obowiązujących sankcji.
Autor: momo//now / Źródło: PAP