Ukraiński wywiad wojskowy zwołał w Kijowie konferencję prasową, by pochwalić się wynikami operacji specjalnej "Rybałka". Przedstawiciel służb, Andrij Jusow, mówił o uszkodzeniu rosyjskiego okrętu rakietowego Sierpuchow i uzyskaniu tajnych informacji na temat wrogiej Floty Bałtyckiej. Głos zabrał także rosyjski marynarz "Goga", który przeszedł na stronę Ukraińców.
Operację specjalną "Rybałka" (pol. Rybak) przeprowadziły wspólnie wywiad wojskowy w Kijowie i Legion "Wolność Rosji". Pomoc w jej realizacji okazał były rosyjski marynarz posługujący się pseudonimem "Goga", który przeszedł na stronę Ukraińców.
- Na początku kwietnia tego roku w przestrzeni informacyjnej pojawiła się informacja o sytuacji awaryjnej na małym statku rakietowym Sierpuchow w Bałtijsku w obwodzie kaliningradzkim (w Polsce królewieckim - red.). W jej wyniku okręt został poważnie uszkodzony i wysłany do naprawy - powiedział w czasie środowej konferencji prasowej Andrij Jusow.
Jak wyjaśnił, w rzeczywistości sytuacja awaryjna jest wynikiem operacji specjalnej "Rybałka", która została zorganizowana i przeprowadzona przez patriotów wolnej Rosji z Legionu "Wolność Rosji" i projektu "Chcę żyć" (projekt został uruchomiony przez ukraiński wywiad wojskowy, jest adresowany do żołnierzy rosyjskich, którzy chcą się poddać - red.).
- To rosyjscy obywatele przeprowadzili tę śmiałą i ryzykowną operację specjalną, która spowodowała znaczne szkody zarówno w rosyjskiej marynarce wojennej, jak i upokarzająco ujawniła prawdziwy stan rzeczy w rosyjskiej armii - zaznaczył Jusow.
Marynarz "Goga"
W 2023 roku rosyjski marynarz "Goga", który był przeciwnikiem władz na Kremlu, dołączył do sił oporu z Legionu "Wolność Rosji".
Jusow przekazał, że od 2023 roku "Goga" współdziałał ze służbami ukraińskimi, przekazywał ważne informacje i "ostatecznie dokonał tego heroicznego czynu, jakim było unieruchomienie okrętu rakietowego". - To ważne, bo takich nowoczesnych okrętów (w Rosji - red.) jest niewiele. To są okręty z rakietami Onyks i Kalibr. I oczywiście są to te same rakiety, które uderzają w ukraińskie miasta i cywilną infrastrukturę - zauważył Jusow.
Według wywiadu w Kijowie, operacja "Rybałka" pokazała, że nie ma bezpiecznych miejsc dla "państwa agresora", a infrastruktura wojskowa i cele na rozległym terytorium Federacji Rosyjskiej mogą zostać zaatakowane.
- To nasza pierwsza operacja we Flocie Bałtyckiej. Był to szok i duże zaskoczenie dla wroga. Po tej operacji nastąpiły przetasowania, dochodzenia i kary we Flocie Bałtyckiej. Oczywiste jest, że niektóre głowy tam się potoczyły - przekazał Jusow.
"Dowódca był zszokowany"
"Goga" jest teraz w Ukrainie. Jak wyznał w czasie środowej konferencji prasowej, jest "gotowy do kontynuowania walki z reżimem Władimira Putina". Wspomniał, że służył we Flocie Bałtyckiej przez 11 lat. W 2022 roku, kiedy wybuchła inwazja zbrojna, miał być jedynym marynarzem na swoim okręcie, który sprzeciwiał się wojnie i nie ukrywał swoich poglądów.
- Próbowałem zrezygnować, mówiąc, że nie mogę służyć w armii. Dowódca był zszokowany. Natychmiast wysłał mnie na badania psychologiczne, myślał, że jestem jakimś wariatem, że sprzeciwiam się rosyjskim władzom. Wysłał mnie do psychologa, psychiatry, przekazał mój raport do dowództwa i prokuratury - do wszystkich instancji, aby zdecydować, co dalej ze mną zrobić - wspomniał Rosjanin.
Według marynarza prokuratura wszczęła przeciwko niemu postępowanie administracyjne, ale uniknąć służby się nie udało. W zeszłym roku skontaktował się z projektem "Chcę żyć" i rozpoczął współpracę z wywiadem ukraińskim.
- Chciałbym powiedzieć, że dokonałem właściwego wyboru. Może nie miałem wystarczającej charyzmy, nie potrafiłem znaleźć odpowiednich słów, by przekazać im (mieszkańcom Rosji - red.), że ta wojna była zbrodnicza, po prostu nie powinna się wydarzyć - zaznaczył "Goga". Zwrócił się do swoich rodaków z wezwaniem do przyłączenia się do Legionu "Wolność Rosji", żeby "zacząć pomagać Ukrainie wygrywać".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MAXIM SHIPENKOV/PAP