Szykuje się powtórka sprawy Aleksandra Litwinienki? Berlińska prokuratura rozpoczęła śledztwo ws. prawdopodobnego otrucia rosyjskich opozycjonistów. O sprawie pisze "Der Spiegel", który cytują portale w Rosji.
Chodzi o opozycjonistów, dziennikarzy i krytyków Kremla Wiktora i Marinę Kałasznikowów. Kilka tygodni temu, w jednej z berlińskich klinik, lekarze wykryli we krwi małżonków rtęć. Jej poziom przekraczał dopuszczalne normy 25 razy.
Sprawą zajęła się się komórka policji odpowiedzialna za przestępstwa popełnione z motywów politycznych.
Odwrócili się od Putina
Wiktor Kałasznikow to były pułkownik KGB i ekspert wojskowy. Wchodził w skład sztabu wyborczego Borysa Jelcyna, potem pracował w jednym z naftowych koncernów. Kiedy prezydentem został Władimir Putin, małżeństwo Kałasznikowów zerwało z Kremlem. Zaczęli pracować jako niezależni dziennikarze. Nie szczędzili Moskwie krytyki w związku z polityką prowadzoną na Kaukazie, szczególnie w Czeczenii.
Z informacji niemieckich mediów wynika, że małżeństwo jest przekonane, że za próbą ich otrucia stoją rosyjskie służby specjalne. W połowie grudnia Wiktor Kałasznikow mówił gazecie Tagesspiegel, że czuje duszności, ma zawroty głowy, dodając, że cierpi z powodu „nienormalnie wysokiego ciśnienia krwi”.
Jak Litwinienko
Sprawa ta przypomina historię Aleksandra Litwinienki, który był funkcjonariuszem rosyjskich służb specjalnych. Litwinienko wyjechał z Rosji i w maju 2001 uzyskał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. W 2006 roku został otruty - w jego organizmie wykryto izotop polonu. Brytyjskie władze podejrzewają, że sprawcą był jego dawny kolega ze służby, obecnie poseł do Dumy Andriej Ługowoj. Londyn bezskutecznie zabiega o jego ekstradycję.
Źródło: lenta.ru
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24