- Aleksandr Aleksandrow i Jewgienij Jerofiejew zostali wymienieni na kilka osób, wśród których byli zarówno obywatele Ukrainy, jak też obywatele innych państw, którzy walczyli po stronie ukraińskiej - powiedział kijowski adwokat jednego z mężczyzn, Konstantin Krawczuk portalowi gazeta.ru.
Twierdził, że Rosjanie byli w niewoli "okrutnie torturowani".
"Nie ma informacji"
Ministerstwo obrony Federacji Rosyjskiej nie skomentowało tej informacji, a zastępca szefa komitetu ds. uchodźców i jeńców wojennych Lilia Rodionowa poinformowała, że nie ma informacji o wymianie - poinformowała gazeta.ru.
Opozycyjna "Nowaja Gazieta" usiłowała zweryfikować informacje podawane przez portal u swojego źródła w ukraińskim resorcie obrony, jednak nikt nie potwierdził ani nie zaprzeczył, że do takiej wymiany doszło. "Ta informacja może być fałszywa, a jeśli do takiej wymiany faktycznie doszło, to stało się bardzo źle, ponieważ omawiano inny scenariusz wymiany" - cytuje rozmówcę "Nowej Gaziety" portal newsru.com.
- Jeszcze w poniedziałek o godz. 12 w południe obaj byli w więziennym szpitalu. Bardzo mało prawdopodobne jest, by w ciągu jednego dnia udało się załatwić wymianę, ponieważ każda taka sprawa wymaga czasu - poinformowało z kolei źródło "Nowej Gaziety" w administracji prezydenta Ukrainy.
"Zdjęcia są jak najbardziej aktualne"
Na dowód obecności żołnierzy rosyjskiego GRU w Kijowie, ukraińska Służba Bezpieczeństwa (SBU) opublikowała kilka zdjęć, które zamieściła na Twitterze.
Funkcjonariusze SBU utrzymywali, że "zdjęcia są jak najbardziej aktualne". Jedno z nich pochodzi ze szpitala, gdzie leczy się z odniesionych ran sierżant Aleksandr Aleksandrow. Drugie - z aresztu, w którym został umieszczony kapitan Jewgienij Jerofiejew. Na zdjęciu z Jerofiejewem, zgodnie z zapewnieniami SBU - znajduje się doradca szefa Służby Bezpieczeństwa Jurij Tandit.
"Sąd nad żołnierzami GRU odbędzie się we wrześniu. Są przetrzymywani w należytych warunkach. Pytanie do władz Federacji Rosyjskiej - w jakich warunkach przetrzymujecie naszych więźniów?" - cytował Jurija Tandita ukraiński portal censor.net.
Żołnierze specnazu
Aleksandr Aleksandrow i Jewgienij Jerofiejew dostali się do niewoli 17 maja w pobliżu miasta Szczastia w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy. Po zatrzymaniu trafili do kliniki wojskowej w Kijowie, gdzie pod strażą leczeni byli z ran, które odnieśli w dniu zatrzymania. Oświadczyli ukraińskim władzom, że są są żołnierzami brygady sił specjalnych (specnazu) wywiadu wojskowego GRU z miasta Togliatti nad Wołgą.
Władze w Kijowie ogłosiły, że są to żołnierze rosyjscy w służbie czynnej, czemu Rosja zaprzeczyła. Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że obywatele ci nie należą do sił zbrojnych, niemniej zażądało ich uwolnienia. Rosyjski konsul spotkał się z nimi dopiero po dziesięciu dniach od zatrzymania.
"Wykonywałem rozkazy"
Rosyjskie ministerstwo obrony zaprzeczyło jednak ich słowom. Przedstawiciele resortu twierdzili, że w chwili zatrzymania Aleksandrow i Jerofiejew zwolnili się z rosyjskich sił zbrojnych i pojechali na Ukrainę jako cywile.
Zatrzymani Rosjanie twierdzą, że nie podpisywali żadnych dokumentów dotyczących rezygnacji ze służby w rosyjskiej armii. - Wykonywałem przecież rozkazy - mówił w połowie czerwca Aleksandrow, który w rozmowie z rosyjskimi mediami stwierdził, że "wolałby nie mieć statusu terrorysty lub najemnika".
Rosja zaprzecza
Aleksandrow i Jerofiejew zeznali Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy, że przedostali się na wschodnią Ukrainę na przełomie marca i kwietnia w celu prowadzenia działań rozpoznawczych.
Rosja konsekwentnie neguje doniesienia o udziale jej żołnierzy w walkach na wschodzie Ukrainy w szeregach separatystów. Zaprzecza też, by wspierała separatystów sprzętem wojskowym, choć dane władz w Kijowie, Zachodu i rosyjskiej opozycji mówią, że jest inaczej.
Kryzys na Ukrainie
Kryzys na Ukrainie
Autor: asz, tas//gak / Źródło: Newsru.com, gazeta.ru, censor.net, PAP
Źródło zdjęcia głównego: SBU