Rosjanie zatrzymali Polkę. "To nie jest poważna sprawa"

Aktualizacja:
Problemy polskiego jachtu w Rosji
Problemy polskiego jachtu w Rosji
Fakty TVN (Fot. monikawitkowska.pl)
Problemy polskiego jachtu w RosjiFakty TVN (Fot. monikawitkowska.pl)

Od kilkunastu godzin rosyjska jednostka holuje jacht z polską podróżniczką na pokładzie do portu Prowidenja na Czukotce. Rosjanie zapowiedzieli, że chcą postawić podróżników przed sądem za nielegalny pobyt na wodach terytorialnych Rosji. - Zostaną postawieni przed odpowiednikiem polskiego kolegium ds. wykroczeń. To nie jest poważna sprawa - mówi polski konsul w Moskwie, Michał Greczyło.

ROSJANIE HOLUJĄ ARESZTOWANY JACHT - ZOBACZ MAPKĘ

Monika Witkowska i Szwed Börj Ivarsson wybrali się w rejs jachtem przez Ocean Arktyczny i Morze Czukockie. W 38. dniu wyprawy w miejscowości Pewek na Czukotce podróżnicy zostali zatrzymani przez służby rosyjskie i postawieni przed sądem za "nielegalne przebywanie na rosyjskich wodach" mimo, że - jak mówiła w rozmowie z tvn24.pl Polka - wszystkie potrzebne dokumenty mieli. Zapłacili karę. Po tym incydencie chcieli opuścić terytorium Rosji, jednak zatrzymano ich po raz drugi. Znów za nielegalny pobyt.

Na linach, z żołnierzem

Z miejscowości Pewek Rosjanie holują jacht podróżników do innego portu na Czukotce na Syberii - Prowidenja. Tam, być może - jak wcześniej zapowiadały rosyjskie służby - Polka i Szwed zostaną postawieni przed sądem. Jak powiedziała tvn24.pl Monika Witkowska, płyną teraz Cieśniną Beringa, a rejs może potrwać jeszcze nawet kilkanaście godzin.

Pewnie obawiają się, że spróbujemy odciąć liny holownicze i odpłynąć na amerykańskie wody terytorialne. Monika Witkowska

Jacht jest holowany przez rosyjską jednostkę, na pokładzie podróżników pilnuje rosyjski żołnierz. - Pewnie obawiają się, że spróbujemy odciąć liny holownicze i odpłynąć na amerykańskie wody terytorialne - mówi Polka.

Jak mówi Greczyło, sprawa nie jest poważna. - Najprawdopodobniej skończy się na kolegium, karze pieniężnej i ponownym nakazie opuszczenia Rosji - mówi konsul.

Pechowy 38. dzień wyprawy

Powiedziano nam, że zezwolenie jakie mamy od służby granicznej możemy sobie podrzeć Monika Witkowska

 
Trasa holowania - z Peweku do Prowidenji (openstreetmap.org/CC-BY-SA) 

Kara i nakaz opuszczenia Rosji

Następnego dnia sąd zdecydował - 80 dolarów kary. - Przed opuszczeniem Pewek usłyszeliśmy jeszcze, że musimy oddać swoje paszporty, ponieważ brakuje nam w nich jakiś pieczątek. Gdy zwrócono nam dokumenty, okazało się, że jest w nich zakaz wjazdu do Rosji i nakaz opuszczenia rosyjskich wód. Pobrano nam też odciski palców, nie tłumacząc dlaczego to robią - opowiada podróżniczka.

Po tym zdarzeniu - jak mówi Monika - ruszyli w dalszą podróż. - Nie zdążyliśmy jednak opuścić rosyjskich wód. Gdy po raz drugi zatrzymały nas służby. - Powiedzieli, że jesteśmy tu nielegalnie. Na nasz pokład weszli żołnierze z bronią - opowiadała Polka. Jak dodała, poinformowano ich, że zostaną postawieni przed sądem. Po kilku godzinach, o 5.00 rano czasu lokalnego, Rosjanie rozpoczęli odholowywanie jachtu do Prowidenja.

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN (Fot. monikawitkowska.pl)