Większość Rosjan uważa, że korupcja zatacza teraz szersze kręgi niż na początku urzędowania Władimira Putina na stanowisku prezydenta, wynika z badania opinii publicznej. Zdaniem respondentów, władze aresztują osoby uwikłane w korupcję tylko wtedy, gdy potrzebują chwilowego poklasku.
Obecny premier Putin obiecywał walczyć z łapownictwem, ponieważ jego zdaniem poważnie szkodzi ono gospodarce. Jego partner polityczny, prezydent Dmitrij Miedwiediew, uważa że korupcja zagraża państwu i walkę z nią wypisał na swoich sztandarach obok wezwania do modernizacji kraju.
Obywatele nieprzekonani
Deklaracje obydwu polityków bezlitośnie oceniają mieszkańcy Rosji. 60 proc. respondentów sondażu przeprowadzonego przez niezależne Centrum Jurija Lewady uważa jednak, że od 2000 roku (kiedy Putin został prezydentem) korupcja zatacza coraz szersze kręgi. W identycznym badaniu przeprowadzonym w 2005 roku tylko 45 procent pytanych stwierdziło, że sytuacja się pogorszyła.
Według Transparency International, międzynarodowej organizacji zajmującej się między innymi walką za korupcją, Rosja jest na 146. miejscu spośród wszystkich krajów świata, jeśli chodzi o walkę z łapownictwem.
TI szacuje, że w Rosji rokrocznie na łapówki wydawane jest około 300 miliardów dolarów.
Pokazowa walka
72 procent badanych przez Centrum Lewady uważa, że władze aresztują osoby podejrzane o korupcję tylko w celach propagandowych. Sam prezydent Miedwiediew przyznał w ubiegłym tygodniu, że podczas jego urzędowania nie udało się osiągnąć żadnych znaczących sukcesów w walce z łapówkami.
Na dodatek, rosyjski oddział TI twierdzi, że korupcja w Rosji przyjęła obecnie charakter systemowy i zorganizowany. Jest wpisana w procedury administracyjne i stanowi poważną zaporę przed napływem zachodniego kapitału.
Sondaż przeprowadzono na próbie 1,6 tys. Rosjan.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: SXC