Ponad stu mężczyzn z rosyjskiej Czuwaszji, zmobilizowanych na wojnę przeciwko Ukrainie, zbuntowało się z powodu braku obiecanych wypłat pieniędzy - pisze niezależny portal Insider. Na miejsce ściągnięto siły porządkowe, by zdławić protest.
Jak podał Insider, bunt zmobilizowanych z Czuwaszji wybuchł w ośrodku szkoleniowym w Uljanowsku na południowym zachodzie Rosji. Mężczyźni nagrali wideo, na którym przedstawili swoje zarzuty wobec dowództwa i władz. Żołnierze powiedzieli, że odmawiają udziału w wojnie w Ukrainie.
"Ryzykujemy własnym życiem, jesteśmy wysyłani na pewną śmierć (...). Nasze państwo odmawia nam wypłacenia pieniędzy w wysokości 195 tysięcy rubli (około 15 tysięcy złotych), które obiecał nam prezydent Władimir Putin!" - cytuje fragment apelu portal Insider.
W połowie października prezydent Władimir Putin oznajmił, że "miesięczne pobory każdego zmobilizowanego po zapisaniu się do jednostki wyniosą 195 tysięcy rubli".
Nagranie z ośrodka w Uljanowsku zostało opublikowane także na stronie organizacji broniącej praw człowieka Gułagu-NIET. Jej założyciel Władimir Osieczkin podał, że bunt trwał do wieczora.
"Od początku ogłoszenia przez Putina 'częściowej' mobilizacji po raz pierwszy w historii buntów i protestów, zmobilizowani mężczyźni zaczęli skandować 'jeden za wszystkich, wszyscy za jednego', okazując solidarność i wzajemne wsparcie. Czy służby specjalne Federacji Rosyjskiej będą w stanie powstrzymać początek masowych protestów wśród zmobilizowanych, czas pokaże" - napisał w komentarzu Osieczkin.
Według doniesień lokalnych mediów, na które powołuje się Insider, do ośrodka ściągnięto siły OMON-u i Rosgwardii, by stłumić bunt.
Skarżą się na problemy z dowództwem
Jak podkreśla Insider, to nie pierwszy raz, kiedy zmobilizowani skarżą się na problemy z dowództwem czy wyposażeniem. W ciągu ostatniego miesiąca w internecie pojawiło się kilkadziesiąt podobnych nagrań.
"Od początku ogłoszenia przez Putina częściowej mobilizacji władze dementowały doniesienia o braku sprzętu dla mobilizowanych. Jednocześnie, nawet na portalach rządowych, poborowym zaleca się zabranie ze sobą do jednostki wojskowej m.in. noktowizorów, a w niektórych jednostkach nakłania się ich do wcześniejszego zakupu kamizelek kuloodpornych i opatrunków" - pisze Insider.
Według portalu żony zmobilizowanych Rosjan piszą w mediach społecznościowych, iż wyprawienie męża na wojnę kosztuje około 150 tysięcy rubli (około 11,5 tysiąca złotych). Kobiety skarżą się, że muszą wydawać te środki z rodzinnych budżetów.
Źródło: PAP, theins.ru, tvn24.pl