Rosja zamieniła Krym w fortecę. Co zyskała na Morzu Czarnym?

Haubice MSTA-B wwożone na Krym
Haubice MSTA-B wwożone na Krym
TVN 24
Rosyjskie korzyści z KrymuTVN 24

Zajęcie Krymu przez Rosję jest ważne nie tylko w rozgrywce z Ukrainą. Rosjanie odniosą z tego szereg innych korzyści. Półwysep ma strategiczne znaczenie w basenie Morza Czarnego. Ważny jest nie tylko Sewastopol, ale również inne, mniej znane instalacje bazy z czasów ZSRR, oraz potencjalne duże złoża surowców. Rosjanie już potajemnie ufortyfikowali Krym.

Zagarnięcie Półwyspu Krymskiego przez Rosjan jest faktem dokonanym. Po zgnieceniu oporu ostatnich ukraińskich baz wojskowych, na Krymie nie pozostał żaden ślad po zwierzchnictwie Kijowa. Co dokładnie Rosjanie zyskali zagarniając półwysep?

Wirtualna obrona Krymu

Najbardziej z prezentu w postaci Krymu musi być zadowolone rosyjskie wojsko. Chodzi nie tylko o mające status legendy walki na półwyspie podczas II wojny światowej. Wielkie znaczenie dla sił zbrojnych ma strategiczne położenie Krymu. Półwysep umożliwia rozciągnięcie kontroli nad znacznym obszarem Morza Czarnego dzięki okrętom, samolotom i rakietom. Kiedy Krym pozostawał pod kontrolą Ukrainy, Rosjanie nie mogli swobodnie rozmieszczać na nim swoich wojsk. Byli ograniczeni praktycznie do Sewastopola i okolic, gdzie stacjonowało kilkanaście tysięcy żołnierzy Floty Czarnomorskiej i przyporządkowanej jej piechoty morskiej. Za obronę całego półwyspu i najważniejszej bazy rosyjskiej floty na Morzu Czarnym odpowiadali Ukraińcy. Dla Rosjan była to sytuacja mocno niekomfortowa, bowiem wobec zapaści ukraińskich sił zbrojnych Krym faktycznie był pozbawiony obrony. Teoretycznie Ukraińcy utrzymywali na półwyspie trzy regimenty rakiet przeciwlotniczych (S-300, S-200 i Buk-M1) oraz 45 myśliwców Mig-29 w bazie Belbek. Faktycznie oddziały te były w znikomym stanie gotowe do walki. Najbardziej jaskrawym przykładem jest to, że w Belbek, podczas zajmowania bazy przez Rosjan, tylko cztery Migi-29 i jeden szkoleniowy L-39 były zdatne do lotu. Reszta przechodziła „remont”, co w ukraińskich realiach oznacza niezdatność do działania z braku napraw i pieniędzy na utrzymanie oraz paliwo.

Prawie wszystkie ukraińskie Migi-29 w bazie Belbek były w "remoncie", albo w "naprawach"Antropomant | Wikipedia (CC BY-SA 3.0)

Bastion na środku morza

Dzięki zajęciu Krymu Rosjanie przestali być związani umowami z Ukrainą, co natychmiast wykorzystali do skokowego wzmocnienia swoich sił na półwyspie. Jeszcze przed formalną aneksją na teren Autonomicznej Republiki Krymu zaczęły docierać masy sprzętu, dzięki któremu rosyjskie wojsko nie tylko znacząco wzmocniło obronę Sewastopola, ale także rozciągnęło swoje wpływy na znaczną połać Morza Czarnego. Na półwyspie wykonano zdjęcia dwóm systemom rakiet przeciwokrętowych. Najpierw nocą 9 marca na ulicach Sewastopola mieszkańcy zaobserwowali kolumnę wyrzutni rakiet systemu K-300 Bastion z rakietami P-800 Oniks (szerzej znane pod eksportową nazwą Jachont). To jeden z najnowocześniejszych rosyjskich systemów obrony wybrzeża. Rakiety P-800 rozwijają bardzo dużą prędkość rzędu 2,5 Mach (około trzech tysięcy km/h) i mogą pokonać do 300 km, czyli dolecieć praktycznie do wybrzeży Turcji i Rumunii.

Kilka dni później również w Sewastopolu pojawiła się kolumna wyrzutni i wozów wsparcia systemu Bal, uzbrojonego w rakiety Ch-35 Uran. Sprzęt przejechał powoli w świetle dziennym przez jedno z osiedli w pobliżu portu, co prawdopodobnie oznacza, że Rosjanie chcieli, aby je zauważono. System Bal ma inną filozofię niż Bastion. Przypomina nieco zachodnie rakiety przeciwokrętowe i jest czasem ironicznie nazywany „Harpoonsky” (od amerykańskich rakiet Harpoon). Leci wolniej niż dźwięk, ale tuż nad falami, przez co ma być trudny do wykrycia. Zasięg to około 130 km.

Wyrzutnie systemu Bastion jadące nocą przez SewastopolInternet
System rakiet Bal w Sewastopolu
System rakiet Bal w SewastopoluNowar | Youtube

Parasol nad Krymem

Rosjanie błyskawicznie wzmocnili też obronę przeciwlotniczą Krymu. Na półwysep na pewno przywieziono system S-300. Reporter TVN24 i mieszkańcy Krymu nagrali pociągi wiozące radary, wyrzutnie i dodatkowe wyposażenie z przeprawy promowej w Kerczu. Żeby utrudnić ich zauważenie przez niewprawnego obserwatora, z wyrzutni zdjęto pojemniki z rakietami, które prawdopodobnie ukryto na wozach amunicyjnych i przykryto plandekami. W Sewastopolu wykonano zdjęcie ciężarówki z nowoczesnym radarem 96L6E, który jest częścią nowszych wersji systemów S-300. System S-300 jest bronią przeciwlotniczą dalekiego zasięgu, która może zwalczać samoloty praktycznie nad całym centralnym Morzem Czarnym. Potrzebuje jednak uzupełnienia w postaci systemów obrony krótkiego zasięgu, lepiej nadających się do niszczenia nisko lecących samolotów czy dronów. O to Rosjanie również zadbali. W połowie marca na jednej z dróg prowadzących z Kerczu reporter agencji Reutera wykonał zdjęcia kilku teoretycznie niepozornym ciężarówkom z plandekami naciągniętym na elementy wystające z dachu. Były to systemy Pantsir S-1, najnowocześniejsze rosyjskie uzbrojenie przeciwlotnicze krótkiego zasięgu.

W celu odstraszenia Ukraińców, którzy teoretycznie mogliby próbować zaatakować Krym, na półwysep wwieziono też artylerię. Reporter TVN24 uwiecznił w Kerczu ciężkie haubice 2A65 MSTA-B, które ustawiono później kilka kilometrów od Przesmyku Perekopskiego. Rozstawiono je ciasno, bez maskowania i w pobliżu drogi, czyli najprawdopodobniej mają nieść przesłanie propagandowe. Haubice wzmacniają wyrzutnie rakiet BM-21 Grad i BM-27 Uragan, które również nagrano podczas transportu z Kerczu. Je również prawdopodobnie rozmieszczono w pobliżu przesmyku, przez co stał się on praktycznie niemożliwy do sforsowania przez Ukraińców. Na tak ufortyfikowanym Krymie Rosjanie mogą się czuć relatywnie bezpieczni. Ewentualna próba interwencji w postaci nalotów i ostrzału z morza nawet dla NATO oznaczałaby wystawienie się na ryzyko. Dzięki zajęciu półwyspu i rozstawieniu na nim swojego uzbrojenia Rosjanie mają możliwość kontrolowania praktycznie całego centralnego akwenu Morza Czarnego.

Część baterii rakiet S-300 sfilmowana przez TVN24
Część baterii rakiet S-300 sfilmowana przez TVN24TVN 24

Ta najważniejsza baza

Najczęściej podkreślaną przez Rosjan strategiczną korzyścią z zajęcia Krymu jest Sewastopol. To najlepszy port na Morzu Czarnym będący w zasięgu Kremla, który teraz jest pod jego pełna kontrolą i bezpieczny. Największą zaletą Sewastopola jest jego centralne położenie, bliskość do cieśnin czarnomorskich i Morza Śródziemnego oraz warunki naturalne. Jedyna alternatywna baza dla Floty Czarnomorskiej to port w Noworosyjsku, który bez znacznych nakładów na rozbudowę nie byłby w stanie przyjmować dużych okrętów. Jest za płytki i za mały. Na dodatek leży o około 300 km dalej od wyjścia na Morze Śródziemne. Odległość do cieśnin czarnomorskich ma duże znaczenie, bowiem Sewastopol jest potrzebny Rosjanom nie tylko do kontroli Morza Czarnego, ale przede wszystkim do utrzymywania okrętów na Morzu Śródziemnym oraz Oceanie Indyjskim, gdzie reprezentują one mocarstwowe ambicje Kremla.

Jeśli rozpoczęte programy zbrojeniowe zostaną ukończone zgodnie z planem do końca tej dekady i Flota Czarnomorska zostanie zasilona sześcioma nowymi fregatami, oraz nowymi okrętami podwodnymi, to Sewastopol znów stanie się znaczącą bazą z umieszczonymi w niej istotnymi siłami. Będą one na tyle rozbudowane, że będą mogły pokusić się na rywalizację z flotą Turcji, która obecnie zauważalnie góruje nad Flotą Czarnomorska.

Nie tylko Sewastopolem Krym stoi

Mniej znane, ale również bardzo ważne dla Rosjan są inne bazy i instalacje na Krymie, których zostali pozbawieni wraz z rozpadem ZSRR, a które teraz odzyskali. Duże znaczenie dla floty ma baza lotnictwa w Nowofedoriwce. Na tamtejszym dużym lotnisku zbudowano specjalny system NITKA, który jest postawioną na lądzie repliką części lotniskowca Admirał Kuzniecow. Składa się z wiarygodnie odwzorowanej części pokładu rufowego wraz z systemem lin hamujących, oraz kawałku dziobu z specjalną „skocznią", pomagającym samolotom wystartować po krótkim rozpędzeniu. Piloci lotnictwa morskiego mogą tam ćwiczyć lądowania i starty w warunkach zbliżonych do tych na pokładzie okrętu.

Była to jedyna taka instalacja w całym ZSRR. Po rozpadzie mocarstwa Rosjanie zostali z lotniskowcem, ale nie mieli gdzie ćwiczyć młodych pilotów. Podobnie jak z Sewastopolem, zawarto specjalną umowę, na mocy której rosyjskie lotnictwo mogło korzystać z NITKI. Po wojnie w Gruzji Ukraina na dwa lata zamknęła bazę dla Rosjan. Kreml oznajmił wówczas, że zbuduje wobec tego swoją NITKE w Jejsku nad Morzem Azowskim, ale po ponownym otwarciu krymskiej bazy dla Rosjan w 2010 roku wieści na ten temat się urwały. Krym ma też związki z kosmosem. Opodal Eupatorii znajduje się duża stacja do śledzenia i komunikacji ze statkami i sondami kosmicznymi NIP-16. W czasach ZSRR był to jeden z najważniejszych obiektów radzieckiego programu kosmicznego. Zamontowane tam specjalne anteny mogą śledzić obiekty i utrzymywać z nimi łączność nawet na dystansie 300 milionów kilometrów. Po rozpadzie ZSRR centrum przejęli Ukraińcy, który nie wykorzystywali go w całości i współpracowali z Rosjanami przy niektórych misjach. W 2012 roku Rosja ogłosiła jednak decyzję, że zbuduje od podstaw swoją stację do kosmicznej łączności gdzieś na południu kraju. Nie ma informacji o rozpoczęciu faktycznych prac, wobec czego można założyć, że Rosjanie po prostu ponownie przejmą NIP-16.

Samoloty rosyjskiego lotnictwa morskiego na NITCE po ponownym otwarciu bazy dla Rosjan w 2010 rokuIgor Bubin | Wikipedia (CC BY-SA 3.0)
Element instalacji do łączności kosmicznej NIP-16Wikimapia

Cenna strefa ekonomiczna

Władza nad Krymem to również władza nad okolicznymi wodami w myśl prawa międzynarodowego. Najważniejsza dla Rosji jest wyłączna strefa ekonomiczna, która rozciąga się na maksymalnie 370 kilometrów od brzegu i daje między innymi wyłączne prawo do eksploatacji surowców oraz kładzenia np. gazociągów. Ponieważ Morze Czarne jest za małe, aby wyłączna strefa ekonomiczna rozciągała się na całe 370 km, to linia podziału pomiędzy państwem władającym Krymem a Turcją przebiega przez środek Morza Czarnego. Po aneksji półwyspu Rosjanie wzięli pod władanie około 1/4 całego Morza Czarnego. Ukrainie pozostanie mały skrawek Morza Azowskiego i wód na południe od Odessy. Ponieważ społeczność międzynarodowa nie uznaje aneksji Krymu, prawdopodobnie nie będzie też uznawać prawa Rosji do gospodarowania przyległą wyłączną strefą ekonomiczną. Ukraina zapewne będzie się starała utrzymać swoją władzę choćby na wodach okalających Krym. Jednak flota ukraińska po aneksji półwyspu praktycznie przestała istnieć, kurcząc się do jednego wartościowego okrętu, fregaty Hetman Sahajdaczny. Rosjanie mają przytłaczającą przewagę na morzu, której nie omieszkają wykorzystać. Bez pomocy z zewnątrz Ukraina nie wymusi nic na Rosjanach. W wymiarze strategicznym oznacza to dwie korzyści dla Rosji. Pierwsza to możliwość zmiany trasy przebiegu gazociągu South Stream. Według dotychczasowych planów miał on przebiegać niemal przez środek Morza Czarnego, po wodach wyłącznej strefy ekonomicznej Turcji, tak aby unikać problemów z Ukraińcami. Teraz Rosjanie mogą zmienić trasę i wręcz położyć gazociąg częściowo na lądzie, prowadząc go w poprzek Krymu, a dopiero dalej dnem morza, które na zachód od półwyspu jest płytkie. Skala potencjalnych oszczędności nie jest znana, ale według różnych szacunków jest to od dziesięciu do ponad 20 miliardów dolarów.

Druga korzyść to kontrola nad surowcami w dnie morza dookoła Krymu. Obecnie wydobywa się tam niewielkie ilości gazu z Morza Azowskiego oraz płytkiej zatoki na zachód od półwyspu i południe od Odessy. Szacuje się jednak, że na południe od półwyspu znajdują się bardzo duże złoża gazu. Dotychczas obecność surowców potwierdzono na polu Subbotina, przy południowo-wschodnim wybrzeżu Krymu. Jeszcze przed rosyjską interwencją szereg zagranicznych koncernów rozpoczynało szerzej zakrojone poszukiwania. Kijów pokładał w krymskich złożach duże nadzieje na zmniejszenie uzależnienia surowcowej od Rosji. Teraz tą szansę utracił.

Jedną z teorii tłumaczących gotowość Władimira Putina do narażenia się na ostrą krytykę międzynarodową z powodu zajęcia Krymu, jest właśnie pozbawienie Ukrainy potencjalnych dużych złóż ropy i gazu. Gdyby Ukraińcy poszli w kierunku Unii Europejskiej i znacząco ograniczyli swoje uzależnienie od rosyjskich surowców, Rosja doznałaby potężnego ciosu. Nie tylko straciłaby strategicznie ważne państwo buforowe u swoich granic, ale także znaczne wpływy do budżetu.

Autor: Maciej Kucharczyk//gak / Źródło: tvn24.pl

Raporty: