Rosja walczy z Unią Europejską o wpływy na Bałkanach, wykorzystując Serbię jako strategicznego partnera. Unia nareszcie postanowiła zareagować. W niedzielę podróż po siedmiu krajach regionu rozpocznie szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker - pisze AP w sobotniej analizie.
Rosja chce przede wszystkim zniechęcić zachodnie kraje bałkańskie - Albanię, Bośnię i Hercegowinę, Macedonię, Kosowo i Serbię - do wejścia do NATO. Moskwa nie chce też, by weszły one do Unii. Teraz Juncker ma za zadanie wypromowanie w tych państwach nowej strategii wspólnoty, polegającej na ekspansji na Bałkany - wyjaśnia AP.
"Zachód popełnił błąd"
Przed rozpoczęciem podróży szef Komisji Europejskiej powiedział: zainwestowanie w stabilizację i pomyślność Bałkanów Zachodnich oznacza inwestowanie w bezpieczeństwo i przyszłość Unii. Kreml tak dalece chce zachować wpływy w Serbii i móc ją zarazem traktować jako pierwszy przyczółek na Bałkanach, że szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow, który odbył w ubiegłym tygodniu podróż po regionie, zapewniał wielokrotnie w Belgradzie, że przystąpienie Serbii do Unii nie jest wcale przesądzone. Co więcej Ławrow wyraźnie ostrzegł serbski rząd, mówiąc, że wezwania UE do Belgradu, by w ramach zabiegów o akcesję dostosował swą politykę zagraniczną do tej, jaką prowadzi Wspólnota, może doprowadzić do takiej sytuacji, jak na Ukrainie. - Zachód popełnił błąd - podkreślił Ławrow - stawiając Kijów przed wyborem: Unia albo Rosja. Szef rosyjskiej dyplomacji powiedział również, że Europa znajduje się w "niezdrowej sytuacji" ze względu na ekspansję NATO na wschód. Pochwalił też Belgrad za to, że nie zdecydował się przystąpić do Sojuszu.
Budowa najlepszych relacji z Rosją
Ławrow uznał, że Zachód "aktywnie próbuje wciągnąć do NATO" kraje bałkańskie, którym jego zdaniem "nikt nie grozi". Dodał też, że Moskwa wie, iż "znaczna część antyrosyjskich postaw w Europie jest inicjowana w Waszyngtonie, co ma na celu umocowanie amerykańskiej dominacji wojskowo-politycznej i gospodarczej". Podczas rozmowy z Ławrowem prezydent Serbii Aleksandar Vuczić zapewnił, że "Serbia znajduje się na europejskiej ścieżce, ale będzie nadal budować najlepsze relacje z Rosją". Dodał, że Belgrad "nigdy nie nałożyłby sankcji na Rosję". Wobec takiego postępowania Kremla rosną obawy, że Moskwa wykorzystuje Belgrad, by zasiać niepokój w regionie i pogłębić i tak już niebezpieczne podziały, czemu służyć mają też rosyjskie samoloty bojowe oraz czołgi dostarczane Serbii - komentuje AP.
Nieco spóźnione zabiegi
Według agencji Zachód uważa, że Rosja może chcieć, by Serbia zdestabilizowała sytuację w Bośni, Czarnogórze i Macedonii. Unia obawia się natomiast, że na Bałkanach utrzymują się w gruncie rzeczy napięcia i podziały, które doprowadziły do wojny i czystek etnicznych w latach 90. Do wspólnoty przyjęto na razie Bułgarię, Rumunię i Chorwację, pozostałe kraje regionu albo już są kandydatami do akcesji, albo mogą nimi zostać. Szef Komisji rozpocznie podróż po Bałkanach od Macedonii, a zakończy ją w Bułgarii 1 marca, cała ta inicjatywa jest postrzegana jako nieco spóźnione zabiegi Unii, by przeciwstawić się rosyjskiej polityce w niestabilnym regionie - pisze AP.
Autor: kz/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock