Ewa Merkaczowa jest rosyjską działaczką organizacji monitorującej sytuację więźniów w Rosji i członkinią Rady do spraw praw człowieka przy prezydencie Władimirze Putinie. Jest także jedną z osób, które zwróciły się do prokuratora generalnego Igora Krasnowa z pytaniem, na jakiej podstawie rosyjscy więźniowie są rekrutowani na wojnę z Ukrainą. Niezależne media informowały, że skazanych rekrutuje powiązana z Kremlem prywatna firma wojskowa Grupa Wagnera.
W poniedziałkowej rozmowie z telewizją Current Time Ewa Merkaczowa powiedziała, że do walk w Ukrainie rekrutuje się głównie skazanych, którzy popełnili "ciężkie przestępstwa". - Trudno sobie wyobrazić, że takim ludziom powierzono broń! - podkreśliła.
Zdaniem Merkaczowej, Rosja w przypadku rekrutacji więźniów "wpadła w jakąś nielegalną strefę", ponieważ zgodnie z prawem każda zmiana dotycząca więźnia powinna zostać dokonana na podstawie wydanej decyzji sądu, prezydenta lub Dumy Państwowej (niższej izby parlamentu), a nie w ramach "kontraktu" podpisanego przez skazanego "z byle kim".
- Wielu, w tym, pracownicy Federalnej Służby Więziennej, podziękowali nam za to, że poruszyliśmy tę kwestię – powiedziała.
"Więźniowie albo wasze dzieci"
Rosyjskie niezależne media zaczęły informować o rekrutacji więźniów w lecie, kiedy została powstrzymana ofensywa sił rosyjskich w Donbasie. Relacjonowały, że kolonie karne (głównie o zaostrzonym rygorze) odwiedza osobiście Jewgienij Prigożyn, biznesmen, który wspiera władze na Kremlu.
"Prigożin powiedział nam, że reprezentuje (prywatną firmę wojskową - red.) Grupę Wagnera i jest upoważniony, by zaproponować nam udział w wojnie" - napisał w liście do redakcji portalu Mediazona więzień z kolonii karnej w obwodzie jarosławskim.
Prigożyn, według doniesień medialnych, jest współwłaścicielem Grupy Wagnera. W niedawnym oświadczeniu firma Concord, której jest właścicielem, opublikowała jego "ekspercką opinię" dotyczącą rekrutacji więźniów.
"Gdybym był więźniem, marzyłbym o dołączeniu do tego zespołu, aby móc nie tylko spłacić dług wobec Ojczyzny, ale także spłacić go z odsetkami. I ostatnia uwaga: ci, którzy nie chcą, aby walczyły prywatne firmy wojskowe czy więźniowie, którzy nie chcą nic robić i w zasadzie nie lubią tego tematu, niech wysyłają swoje dzieci na front. Albo firmy i więźniowie, albo wasze dzieci - zdecydujcie sami" - stwierdził Prigożyn.
Kwestia strony pokrzywdzonej
Merkaczowa powiedziała telewizji Current Time, że zwracają się do niej (i innych obrońców praw człowieka) rodziny skazanych, którzy proszą o pomoc w sprawie rozwiązania podpisywanych przez nich kontraktów.
- Krewni się martwią, matki i żony pytają, na jakiej podstawie można podpisać taki kontrakt, do czego to doprowadzi. A niektórzy proszą o pomoc w jego rozwiązaniu, ponieważ uważają to za nielegalne. Zadają pytania: jak to w ogóle mogło się stać, proszą nas o wyjaśnienie. No właściwie, jak to wyjaśnić? Szczerze mówiąc, sami nie możemy znaleźć wyjaśnienia - tłumaczyła.
Przypomniała, że należy pamiętać także o pokrzywdzonych, którzy uważają, że ich prawa zostały naruszone. - Podam przykład: mężczyzna otrzymał wyrok za morderstwo. Są krewni ofiary, którzy są stroną poszkodowaną w sprawie sądowej. Pytają nas: niedawno był w więzieniu i już został zwolniony. Na jakiej podstawie? - wyjaśniała Merkaczowa.
Pytania do prokuratora generalnego
18 września sześciu członków społecznej Rady do spraw praw człowieka przy prezydencie Wladimirze Putinie (w tym Merkaczowa) zwróciło się do prokuratora generalnego Igora Krasnowa z prośbą o wyjaśnienie, na jakiej podstawie więźniowie z nieodbytymi wyrokami są wysyłani na wojnę w Ukrainie.
Przypomnieli, że więzień, który nie odbył kary, może zostać zwolniony na podstawie prezydenckiego ułaskawienia, amnestii ogłoszonej przez Dumę Państwową lub orzeczenia sądu o zwolnieniu warunkowym.
Źródło: Cuttent Time
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru