Rosja poszerza wpływy w Afryce. Komentarze ekspertów

Źródło:
TVN24

W czasie, gdy Rosja prowadzi okrutną inwazję na Ukrainę, Władimir Putin buduje swoje zaplecze w Afryce. Robi to na tyle skutecznie, że działaniom Moskwy nie bez emocji przyglądają się Chiny. Materiał magazynu "Polska i Świat".

W czasie, kiedy cały zachodni świat patrzy w stronę Ukrainy, Rosja umacnia swoje wpływy w Afryce. - Pozimnowojenne kontakty dyplomatyczne Rosji cały czas istnieją i są dobre - uważa kierownik Zespołu Gospodarki Światowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego Marek Wąsiński.

I mają być jeszcze lepsze, bo Władimir Putin szuka potencjalnych sojuszników wszędzie, gdzie się da. Na kilku płaszczyznach świetnie rozgrywa kolonialną przeszłość i antyeuropejskie nastroje w Afryce.

Leon Pińczak z Instytutu Nowej Europy twierdzi, że jedną z nich są umowy bilateralne. - Przede wszystkim dotyczące sfery militarnej, jakichś szkoleń żołnierzy. Drugie forum to Grupa Wagnera, która realizuje interesy Kremla i sfera trzecia to jest sfera gospodarki i w obecnym kontekście też sprawa kryzysu żywnościowego - dodaje.

Rosja ma podpisane różne porozumienia wojskowe z ponad 30 krajami w Afryce. W niektórych planuje budować bazy wojskowe. Połowa broni kupowanej na kontynencie pochodzi z Rosji.

Rosja poszerza wpływy w Afryce

Eksperci zwracają uwagę, że od czasu aneksji Krymu rosyjski prezydent Władimir Putin rozmieszcza w Afryce swoich najemników z Grupy Wagnera. - Prywatna korporacja zbrojna, przy wsparciu Kremla, angażuje się tam, gdzie Kreml oficjalnie zaangażować się nie może - wyjaśnia profesor Andrzej Polus z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego.

Moskwa angażuje się najchętniej w państwach niestabilnych, toczonych przez konflikty. Tam Grupa Wagnera oferuje ochronę rządzących, czy walkę z terroryzmem. - Jest w stanie organizować rządzącym kampanię w internecie przez słynne rosyjskie farmy trolli - tłumaczy profesor Polus. - Jest w stanie szkolić i lokalnych polityków, i lokalne siły zbrojne - dodaje.

Rosja poszerza wpływy w AfryceReuters Archive

- Bardzo dobry przykład to jest Mali, gdzie Grupa Wagnera została oficjalnie zaproszona przez rząd malijski - podkreśla Leon Pińczak. Stąd na początku roku Francuzi ostatecznie wycofali swoje wojska.

Zdaniem ekspertów Rosja nie tylko buduje sobie w Afryce zaplecze militarne i polityczne, ale też nieoficjalnie korzysta z bogatych złóż surowców i w ten sposób niweluje skutki sankcji nałożonych przez Zachód. - Wagnerowcy są ostatnio bardzo mocno zaangażowani w ochronę kopalni złota w Sudanie i stamtąd jest eksportowane złoto na przykład do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, złoto sudańskie, ale ze znacznym wkładem rosyjskim - mówi profesor Polus.

Rosyjska propaganda prężnie działa w Afryce

Działaniom Rosji bacznie przyglądają się Chiny, które przez ostatnie 30 lat budują swoją strefę wpływów w Afryce - przede wszystkim gospodarczą. - To są kanały inwestycyjne, kanały pożyczkowe. Około 40 procent długu państw afrykańskich jest właśnie w rękach chińskich - tłumaczy Marek Wąsiński.

I to właśnie - jak zwracają uwagę eksperci - Chiny wspierają propagandę Kremla, która za kryzys żywnościowy wini wprost państwa Zachodu. - Walczymy z kampanią dezinformacyjną Putina oraz Chin, ten kryzys nie jest związany z sankcjami - mówił sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

To samo tłumaczyli unijni przywódcy szefowi Unii Afrykańskiej na szczycie w maju. Kilka dni później Macky Sall był już w Soczi i tam otwarcie skrytykował "antyrosyjskie sankcje". - Rosja zawsze stała po stronie Afryki, zawsze wspierała jej walkę z kolonializmem - przekonywał wówczas Władimir Putin.

Leon Pińczak obawia się, że w Afryce rosyjska propaganda wygrywa z europejską narracją. Kiedy na początku marca na forum ONZ głosowano nad rezolucją potępiającą agresję Rosji, 16 afrykańskich państw wstrzymało się od głosu, a jedno - Erytrea - było przeciw.

To zdaniem ekspertów jasny sygnał dla Zachodu, że musi zaoferować Afryce więcej - zarówno pod względem militarnym, jak i gospodarczym.

Autorka/Autor:Monika Celej

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Reuters Archive