MSZ Rosji oświadczyło, że jest przeciwne militarnemu mieszaniu się innych państw w wewnętrzne sprawy Syrii. Tymczasem w bliskowschodnich mediach pojawiają się kolejne, niepotwierdzone oficjalnie, doniesienia o wojskowej pomocy Rosji dla reżimu Asada. Wynika z nich, że do Syrii najpierw trafiły rakietowe systemy przeciwlotnicze S-300, a niedługo potem wojskowi doradcy z Rosji - donosi rosyjski portal Newsru.com.
Kluczowe miejsce w informacjach o rzekomej pomocy rosyjskiej dla Syrii zajmuje portowe miasto Tartus. To tam rosyjskie okręty wojenne miały dostarczyć systemy rakietowe S-300 i doradców wojskowych.
W Tartus od 1971 roku swoją bazę morską miał ZSRR. Stacjonowały tam okręty Eskadry Śródziemnomorskiej. Po upadku ZSRR eskadra została rozwiązana, ale baza została. Obecnie oficjalnie znajduje się tam tzw. punkt zabezpieczenia materiałowo-technicznego, obsługiwany przez 50 rosyjskich marynarzy.
Doradcy wojskowi z Rosji?
Pod koniec ubiegłego tygodnia syryjska agencja informacyjna SANA i izraelska gazeta "Haarec" podały, że trzy okręty rosyjskie floty wojennej wyruszyły w kierunku Syrii. Teraz wychodząca w Londynie arabska gazeta "Al-Kuds al-Arabi" pisze, że rosyjska eskadra przywiozła do Tartus wojskowych doradców.
Rosjanie mają pomóc syryjskim żołnierzom obsługiwać systemy rakietowe S-300. Uzbrojenie to miało dotrzeć do Syrii kilka tygodni wcześniej. Dodatkowo, jak twierdzi "Al-Kuds al-Arabi", rosyjscy wojskowi zainstalowali na terytorium syryjskim systemy radarowe, które swoim zasięgiem obejmują m.in. izraelską bazę wojskową Navatim na pustyni Negew, gdzie znajduje się amerykański radar.
Brak oficjalnego komentarza
Rosyjscy politycy ani tym bardziej wojskowi doniesień tych nie komentują. Nieoficjalnie zaś mówią rosyjskim mediom, że morska wyprawa do Syrii jest mało prawdopodobna. Co nie znaczy, że podobnych planów Moskwa nie ma.
Jak powiedział portalowi Argumenty.ru anonimowy informator z dowództwa floty wojennej Rosji, w grudniu w rejon Syrii mogą popłynąć ciężki krążownik "Admirał Kuzniecow" i niszczyciel "Admirał Czabanienko". Ale "politycznej decyzji" w tej sprawie jeszcze nie podjęto.
S-300 w Syrii?
Strona rosyjska nie potwierdza też, nawet nieoficjalnie, jakoby systemy S-300 znajdowały się już w Syrii. Armia Asada oficjalnie dysponuje tylko starszą wersją - S-200.
Rosjanie potwierdzają jedynie zainteresowanie Damaszku S-300. Reżim Asada chce zakupić wszystkie wersje systemu: "Faworit" (dalekiego zasięgu), "Tor" (średniego zasięgu) i "Buk" (bliskiego zasięgu). Syryjczycy mieli przyglądać się im podczas wrześniowych manewrów wojskowych WNP "Bojowa Wspólnota 2011".
Skąd więc w Syrii S-300, o których donoszą media? Izraelska prasa twierdzi, że chodzi o systemy, które pierwotnie miały trafić z Rosji do Iranu.
5 baterii za łączną sumę 800 mln dolarów Moskwa miała przekazać Teheranowi jeszcze w 2007 r., ale realizację kontraktu wstrzymano. W czerwcu 2010 Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję nakładającą ograniczenia na dostawy broni dla Iranu. W związku z tym Rosja wycofała się z transakcji i zwróciła Iranowi 167 mln dolarów zaliczki.
Źródło: newsru.com
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru