Rosja zarzuciła w piątek Stanom Zjednoczonym, że "poprzez insynuacje i antyrosyjską retorykę chcą zatuszować prawdziwe przyczyny tego, co dzieje się na Ukrainie". Rosyjskie MSZ szczególnie ostro skrytykowało wypowiedzi rzeczniczki Departamentu Stanu.
"Odrzucamy gołosłowne publiczne insynuacje, które rzeczniczka Departamentu Stanu M. Harf powtarza każdego dnia" - pisze MSZ na swojej stronie internetowej. Według rosyjskiego resortu spraw zagranicznych na briefingach w ostatnich dniach Marie Harf "naszatkowała cały koszyk antyrosyjskich komunałów, które Waszyngton uparcie próbuje narzucić międzynarodowej opinii publicznej". Za insynuację rosyjskie MSZ uznało m.in. informację Departamentu Stanu o tym, że Rosja zamierza przekazać separatystom potężniejsze wyrzutnie rakietowe.
"Odwoływanie się do 'jakichś' dowodów"
"Co więcej, twierdzono, że z terytorium Rosji jest prowadzony ostrzał artyleryjski ukraińskich żołnierzy" - pisze rosyjskie MSZ. "Wszystkiemu towarzyszyło odwoływanie się do jakichś 'dowodów', którymi jakoby dysponują USA, lecz żadnego z takich 'dowodów' nie ujawniono" - podkreśla MSZ.
Rosyjski resort spraw zagranicznych wyraża żal, że "USA coraz dalej się posuwają we wzmaganiu napięcia w stosunkach rosyjsko-amerykańskich, a przedstawiciele Departamentu Stanu pasjonują się propagandą antyrosyjską".
USA oskarżają Rosję
Stany Zjednoczone oświadczyły w czwartek, że Rosja ostrzeliwuje z artylerii ze swego terytorium przez granicę pozycje wojsk ukraińskich na Ukrainie, wspierając w ten sposób prorosyjskich separatystów w ich konflikcie z Kijowem. Rzeczniczka Departamentu Stanu Marie Harf zaznaczyła, że podstawą tych informacji są doniesienia wywiadu. Departament Stanu USA oświadczył, że "istnieją również dowody na to, iż Rosjanie zamierzają dostarczyć większe i potężniejsze wieloprowadnicowe artyleryjskie wyrzutnie rakietowe siłom separatystycznym na Ukrainie".
Autor: kło/kwoj / Źródło: PAP