Rosja nie wyda wdowy po Miloszeviciu

Aktualizacja:
Dobre relacje prezydenta Serbii z kandydatem na to stanowisko w Rosji nie pomogły
Dobre relacje prezydenta Serbii z kandydatem na to stanowisko w Rosji nie pomogłyPAP/EPA

Rosja nie zgodziła się na wydanie zgody na ekstradycję do Serbii wdowy po byłym prezydencie Jugosławii Mirjany Marković i jej syna - Marko. Z takim wnioskiem serbski MSZ zwrócił się w czwartek.

- Nie mamy uzasadnienia prawnego, aby ich wydalić i nie wydalimy, bo uzyskali w Rosji status uchodźców - poinformował rzecznik prasowy Federalnej Służby Migracyjnej Konstantin Połtoranin. Dodał, że ani wdowa, ani syn Miloszevicia nie są obywatelami rosyjskimi i nie zwracali się o rosyjskie obywatelstwo. Mają prawo w każdej chwili wyjechać do kraju trzeciego.

Dlaczego Serbia chce dostać Miloszeviciów

"Miejsce ich pobytu jest znane. Dlatego ministerstwo sprawiedliwości postanowiło wystosować nakaz ekstradycji" - głosi komunikat resortu. Dokument podpisał minister sprawiedliwości Duszan Petrović.

Na początku lutego Mirjana (Mira) Marković i Marko Miloszević uzyskali w Rosji azyl, a od marca 2006 roku mieli status uchodźców. Oboje od kilku lat mieszkają w Rosji. Podejrzani są o kierowanie w latach 1996-2001 organizacją przestępczą zajmującą się przemytem papierosów. Oboje mieli na tym zarobić dziesiątki milionów euro. W czerwcu ubiegłego roku władze serbskie wydały za nimi międzynarodowy nakaz aresztowania.

Nie przyjechali na pogrzeb, bo bali się aresztowania

Marko Miloszević uciekł do Rosji, gdy jego ojciec stracił władzę w 2000 r. Rok później dołączyła do niego matka, ścigana listem gończym za nadużycia władzy. Marković jest także poszukiwana w celu przesłuchania w związku z zabójstwem Ivana Stambolicia, byłego prezydenta Serbii, który - jak podejrzewa prokuratura - zginął z polecenia Slobodana Miloszevicia.

Oskarżony o zbrodnie wojenne i ludobójstwo Slobodan Miloszević zmarł na zawał 11 marca 2006 roku w celi ONZ-owskiego trybunału ds. zbrodni w dawnej Jugosławii. W obawie przed aresztowaniem ani Mirjana Marković, ani Marko nie wzięli udziału w jego pogrzebie w rodzinnym Pożarevacu, 50 km od Belgradu.

Źródło: PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA