- NATO nie jest w stanie reagować na nagłe sytuacje. Powolne podejmowanie decyzji politycznych może paraliżować działanie jednostek szybkiego reagowania - ostrzegał na konferencji w Pradze czeski generał, który zostanie niedługo szefem Komitetu Wojskowego NATO. Według Petra Pavela, Rosja ma znaczącą przewagę nad Sojuszem jeśli chodzi o sprawność działania i byłaby w stanie zająć kraje bałtyckie w dwa dni, zanim Sojusz by zareagował.
Gen. Pavel wypowiadał się na konferencji w Pradze poświęconej bezpieczeństwu w Europie. Był tam też ambasador Czech przy NATO Jiri Sedivy, oraz były szef sztabu czeskiego wojska, generał Jiri Sedivy (obaj panowie mają identyczne imiona i nazwiska). Wszyscy malowali mało optymistyczny obraz sprawności NATO, choć gen. Sedivy nie miał wątpliwości, że otwartej wojny Rosjanie nie mają szans wygrać, więc nie będą jej próbować.
Żółwie tempo NATO
Gen. Pavel mówił, że polityczne przywództwo NATO jest zbyt powolne i nie jest w stanie podejmować decyzji w tempie, które jest niezbędne do sprawnego działania sił zbrojnych. - Wszystkich 28 członków NATO musi się zgodzić co do wszystkich poruszanych kwestii - mówił generał. - Z drugiej strony Rosja jest w stanie podejmować decyzje bardzo szybko. W ciągu kilku godzin - dodał. Według generała, proces podejmowania decyzji w ramach NATO trwa tak długo, że zdecydowanie przekracza czas w jakim muszą ruszyć do działania jednostki szybkiego reagowania. Oznacza to, że ich potencjał jest marnowany, bo choć byłyby w stanie ruszyć do walki w ciągu 48 godzin od momentu pojawienia się zagrożenia, to i tak będą musiały czekać na decyzje polityczne, których podjęcie może zająć kilka dni. Zdaniem generała, biorąc pod uwagę możliwości Rosji, jej wojska byłyby w stanie zająć kraje bałtyckie w ciągu dwóch dni i NATO nie byłoby w stanie nic z tym zrobić. Zanim podjęto by decyzje i uruchomiono siły szybkiego reagowania, byłoby już po sprawie. - W takiej sytuacji NATO stanęło by przed pytaniem, czy wszczynać wojnę, być może jądrową, w celu odbicia zajętych krajów bałtyckich - mówił gen. Pavel. Poruszając ogólnie kwestię dotychczasowego przeciwdziałania państw europejskich wobec zagrożenia ze strony Rosji i Państwa Islamskiego, czeski wojskowy nazwał je „żenująco nieefektywnym”. Krytykował przy tym niedociągnięcia w dzieleniu się państw Sojuszu informacjami wywiadowczymi i sugerował, że powinno się zbudować wspólny wywiad.
Rosja otwartej wojny nie wygra
Ambasador Sedivy miał inne zdanie jeśli chodzi o wywiad NATO. Jego zdaniem jest on na bardzo dobrym poziomie. Co do innych kwestii to ogólnie zgadzał się z gen. Pavelem. Jego zdaniem Rosja byłaby w stanie w ciągu dwóch dni zająć nie tylko kraje bałtyckie, ale też Kijów. - Pytanie, czy potem byliby go w stanie utrzymać - stwierdził. Były szef sztabu czeskiego wojska uspokajał natomiast, że Rosja nie jest w stanie wygrać otwartego konfliktu z NATO i że przywództwo na Kremlu jest tego świadome. Jego zdaniem Rosjanie będą działać w innej sferze, starając się zdestabilizować społeczeństwa państw NATO. W przypadku Czech za przykład podał stosowanie przez Rosję skutecznej propagandy podczas dyskusji na temat tego, czy wydać zgodę na umieszczenie elementów tarczy antyrakietowej, czy wydać zgodę na przejazd konwoju amerykańskiego wojska w ramach operacji Dragoon Ride. - Ucieszyłbym się, gdyby państwo posiadało narzędzia do kontroli informacji - stwierdził gen. Sedivy.
Autor: mk//gak / Źródło: CTK
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru