Reporterka "Faktów" TVN Katarzyna Górniak pojechała na rosyjsko-gruzińskie przejście graniczne w miejscowości Kazbegi. Gromadzą się tam Rosjanie, którzy uciekają z kraju przed mobilizacją.
Po ogłoszeniu w zeszłym tygodniu przez Władimira Putina "częściowej" mobilizacji, niechętni do służby w wojsku Rosjanie zaczęli masowo wyjeżdżać z kraju. Jak podawał portal "Nowaja Gazieta.Jewropa", powołując się na źródła w administracji rosyjskiego prezydenta, w ciągu pięciu dni uciekło ponad 260 tysięcy mężczyzn.
Jednym z głównych kierunków ucieczki stała się Gruzja, która na razie nie wprowadziła dodatkowych ograniczeń dla Rosjan, nadal mogą oni tam wjeżdżać bez wizy. Na przejściu granicznym w miejscowości Kazbegi jest reporterka "Faktów" TVN Katarzyna Górniak. W piątek połączyła się ze studiem TVN24 i relacjonowała sytuację na granicy.
Rosjanie zawracani do kraju
Po rosyjskiej stronie - poinformowała - powstaje już punkt mobilizacyjny, który wyłapuje Rosjan z wezwaniami do wojska i zawraca ich do kraju.
Górniak opowiadała też o swojej rozmowie z jednym z Rosjan, któremu udało się przekroczyć granicę z Gruzją. Zdradził, że podróż - wliczając w to liczne łapówki, które musiał wręczyć funkcjonariuszom - wyniosła go w przeliczeniu 15 tysięcy złotych.
Źródło: TVN24, PAP