Co wiemy o katastrofie rosyjskiego samolotu przy granicy z Ukrainą?

Źródło:
TVN24, PAP, BBC
Rosyjski Ił-76 rozbił się przy granicy z Ukrainą. Relacja Aliny Makarczuk
Rosyjski Ił-76 rozbił się przy granicy z Ukrainą. Relacja Aliny MakarczukTVN24
wideo 2/2
Rosyjski Ił-76 rozbił się przy granicy z Ukrainą. Relacja Aliny MakarczukTVN24

Na pokładzie samolotu Ił-76, który rozbił się w środę w obwodzie biełgorodzkim w Rosji, mieli znajdować się przedstawiciele rosyjskich władz cywilnych i wojskowych, lecz w ostatniej chwili nie zezwolono im na lot - przekazał w czwartek przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow. Poinformował też, że do kostnicy w Biełgorodzie przewieziono w środę tylko pięć ciał, a rosyjskim służbom ratunkowym uniemożliwiono przeprowadzono oględzin miejsca katastrofy.

- Dosłownie w ostatnim momencie rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) poleciła tym osobom skorzystanie z innych rodzajów transportu. Znamy ich nazwiska, zostaną one ujawnione. Przekażemy posiadane przez nas materiały na potrzeby międzynarodowego śledztwa - powiedział przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow w rozmowie z Radiem Swoboda.

Czytaj także: Rosyjski ił-76 rozbił się przy granicy z Ukrainą. Moskwa: na pokładzie jeńcy wojenni

Przedstawiciel HUR poinformował, że do kostnicy w Biełgorodzie przewieziono w środę tylko pięć ciał, a rosyjskim służbom ratunkowym uniemożliwiono przeprowadzenie oględzin miejsca katastrofy. - Wszystkie te fakty wskazują na możliwość umyślnych działań kraju-agresora - zauważył rozmówca Radia Swoboda.

Przedstawiciel ukraińskiego wywiadu: Ił-76 mógł przewozić zarówno pociski S-300, jak i ludzi

Wcześniej w czwartek Jusow oznajmił, że Ił-76 mógł przewozić zarówno pociski rakietowe, jak też ludzi. W ocenie przedstawiciela HUR istnieje prawdopodobieństwo, że Rosja wykorzystywała jeńców wojennych jako żywe tarcze. Jusow podkreślił, że na razie nie sposób ustalić, kto zestrzelił samolot, lecz - jak przyznał - mogli to zrobić również Rosjanie.

- Na pokładzie mogły być pociski do zestawu (rakietowego) S-300, a mogli być jednocześnie i ludzie. Chodzi o wielki samolot wojskowy. Z ich (Rosjan - red.) słów wynika, że był załadowany tylko do połowy - oświadczył Jusow ukraińskiej redakcji Radia Swoboda.

- Obok iła, który się rozbił, jednocześnie były równolegle z nim inne samoloty - An-26 i An-72. Jest wiele okoliczności, które wymagają zbadania i maksymalnej analizy - powiedział przedstawiciel HUR.

- Tego dnia obie strony używały dronów, Rosjanie - dronów kamikadze, Ukraińcy - dronów rozpoznawczych. Według źródeł rosyjskich, Rosjanie aktywowali swoją obronę przeciwlotniczą, by strącić ukraińskie drony - powiedział również w czwartek Jusow agencji Reutera.

 Katastrofa rosyjskiego samolotu Ił-76

Samolot wojskowy Ił-76 rozbił się w środę w Rosji w graniczącym z Ukrainą obwodzie biełgorodzkim. Moskwa po katastrofie ogłosiła, że samolot z 65 jeńcami ukraińskimi został zestrzelony przez Ukraińców. Władze w Kijowie podały zaś, że Ił-76 transportował pociski rakietowe S-300. Początkowo w mediach rzeczywiście pojawiły się sugestie, że maszyna została strącona przez siły ukraińskie. Później ukraiński wywiad wojskowy oświadczył, że nie może potwierdzić, kto był na pokładzie samolotu. Tym niemniej, na środę rzeczywiście planowano wymianę jeńców ze stroną rosyjską.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wezwał w środę wieczorem do przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy rosyjskiego samolotu.

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała natomiast w czwartek, że wszczęła sprawę karną w związku z katastrofą rosyjskiego samolotu. Śledztwo dotyczy naruszenia praw i zwyczajów wojny, a więc prawa międzynarodowego dotyczącego konfliktów zbrojnych.

Ił-76Shutterstock

"Sprawa jest dość tajemnicza"

Całość tej sytuacji podsumowała na antenie TVN24 dziennikarka Alina Makarczuk.

- Sprawa jest dość tajemnicza, więc ustalmy fakty. A fakty są takie, że rzeczywiście wczoraj na terenie Federacji Rosyjskiej rozbił się samolot pod Biełgorodem transportowiec Ił-76. To fakt numer jeden. Fakt drugi jest taki, że rzeczywiście wczoraj miało dojść do wymiany jeńców między Ukrainą a Rosją, do której nie doszło. To potwierdza Kijów. Fakt trzeci jest taki, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wszczęła śledztwo w tej sprawie, a wątpliwości jest dużo - wyliczała.

- Po pierwsze, podawane przez Moskwę informacje o tym, że rzekomo na pokładzie tego samolotu miało być 65 ukraińskich jeńców wojennych. Więc służby ukraińskie mają zbadać, czy na pokładzie byli jeńcy, czy ich na pokładzie nie było. Kolejny wątek i możliwy scenariusz, że na pokładzie z jeńcami był ładunek wybuchowy. Jak pisze doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko, wszystkie te opcje i scenariusze oznaczają rażące naruszenie zasad prowadzenia wojny. A jeśli na pokładzie byli jeńcy używani jako żywe tarcze, to oznacza, że agresor zorganizował prowokację i przygotowywał się do niej wcześniej - dodała Makarczuk.

Autorka/Autor:mjz / prpb

Źródło: TVN24, PAP, BBC

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Tagi:
Raporty: