Wcześniej do Cchinwali wjechała kolumna rosyjskich wojsk. Nie ma jednak informacji, żeby doszło do bezpośredniego starcia między rosyjskimi żołnierzami a Gruzinami. Z informacji podanych przez prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego, w skład rosyjskiej jednostki wchodzi 150 czołgów i pojazdów wojskowych.
Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża zażądał utworzenia "korytarza humanitarnego" by umożliwić karetkom ewakuację rannych z Cchinwali. - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni sytuacją humanitarną (...) Karetki pogotowia są zablokowane, szpitale przepełnione, a operacje chirurgiczne prowadzone na korytarzach" - oświadczył w piątek w Genewie rzecznik MKCK.
W wyniku ataku Gruzji na Osetię Południową również wśród żołnierzy rosyjskich sił pokojowych w tej zbuntowanej prowincji są zabici i ranni. Echo Moskwy
Znawca Kaukazu Wojciech Jagielski o sytucji w Osetii (TVN24)
Bomby spadły na gruzińskie wioski
Według doniesień świadków, rosyjskie samoloty Su-24 zaatakowały terytorium Osetii Południowej, należącej do Gruzjii. Rosjanie zdementowali jednak te doniesienia.
Jak powiedział TVN24 przebywający w Gori dziennikarz Andrzej Meller w sumie Rosjanie zrzucili w Gruzji pięć bomb, w tym dwie właśnie na Gori. Jedna bomba wybuchła na przedmieściach, druga w centrum, przy posterunku policji. - Po 10 minutach samolot, który zrzucał te bomby, został zestrzelony przez gruzińską obronę powietrzną - powiedział korespondent.
Kilka godzin wcześniej gruzińskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, cytowane przez AFP i portal gruziński Civil.ge, mówiło o dwóch rosyjskich bombach w Kareli i trzeciej w Gori.
Według rzecznika gruzińskiego MSW Szoty Utiaszwilego "jest wielu rannych".
Gruziński prezydent Micheil Saakaszwili natychmiast oskarżył Rosję o "prowadzenie zakrojonej na szeroką skalę operacji wojskowej przeciwko Gruzji".
Ofensywa w Osetii
Gruzińskie natarcie ruszyło na Cchinwali w czwartkowy wieczór.
Rosja będzie kontynuować wysiłki (...) by przywrócić pokój w Osetii Południowej. Mamy nadzieję, że nasi zagraniczni partnerzy nie pozostaną obojętni w tym trudnym momencie, kiedy ważą się losy setki tysięcy ludzi. rzecznik rosyjskiego MSZ Boris Małachow
Co gorsza, najnowsze doniesienia mówią o trzech rannych żołnierzach rosyjskich sił pokojowych stacjonujących w Osetii, niepotwierdzone informacje mówią o zabitych. - W wyniku ataku Gruzji na Osetię Południową również wśród żołnierzy rosyjskich sił pokojowych w tej zbuntowanej prowincji są zabici i ranni - poinformowało radio Echo Moskwy.
Jak podaje w piątek rosyjska agencja ITAR-TASS, żołnierze doznali obrażeń po prowadzonym przez Gruzinów artyleryjskim ostrzale ich koszar w Cchinwali.
Spokój na ulicach Tibilisi
- Na ulicach stolicy Gruzji, Tbilisi, jest spokojnie. (...) Budowy normalnie funkcjonują, otwarte są sklepy, ludzie chodzą po ulicach - powiedział w piątek w II sekretarz w ambasadzie RP w Tbilisi, Maciej Dachowski.
Zapytany o instrukcje w wypadku zaostrzenia konfliktu z Rosją powiedział: - To są generalne zalecenia MSZ w momencie, kiedy dzieją się takie rzeczy. Zresztą Gruzja zawsze była regionem podwyższonego ryzyka.
Rosja: wciąż można powstrzymać przelew krwi
Moskwa oznajmiła w piątek, że Rosja zrobi co w jej mocy, by przywrócić spokój w regionie i zapobiec rozlewowi krwi.
- Nie jest za późno, by zapobiec masowemu rozlewowi krwi nowym ofiarom - powiedział w telewizji rosyjskiego MSZ rzecznik Boris Małachow. - Rosja będzie kontynuować wysiłki (...) by przywrócić pokój w Osetii Południowej. Mamy nadzieję, że nasi zagraniczni partnerzy nie pozostaną obojętni w tym trudnym momencie, kiedy ważą się losy setki tysięcy ludzi - dodał.
Zerwany rozejm
Wznowieniem ostrzału wsi gruzińskich Gruzja uzasadnia ofensywę. W czwartek późnym wieczorem powiadomiła, że rozpoczyna operację w celu "przywrócenia konstytucyjnego porządku" w Osetii Południowej.
Ofensywa nastąpiła zaledwie kilka godzin po czwartkowym apelu prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego o zawieszenie broni. Napięcie w regionie narastało od kilku dni, powtarzały się zbrojne incydenty, lecz wydawało się, że w piątek dojdzie do spotkania przedstawicieli obu stron i mediatora. Jednak w czwartek wieczór Tbilisi zdementowało wiadomość o tymczasowym rozejmie i rozgorzały walki.(CZYTAJ WIĘCEJ)
Rozwój sytuacji wzbudza poważne obawy o spokój w regionie, który przeżył krwawe konflikty zbrojne na początku lat 90. Właśnie wtedy od Tbilisi oddzieliły się jej dwa regiony - Osetia Południowa i Abchazja. Rosyjskie media podały, że na pomoc Osetii Południowej wyruszają ochotnicy z należącej do Rosji Osetii Północnej oraz z Abchazji. Rosyjskie siły pokojowe stacjonujące na terenie konfliktu gruzińsko-osetyjskiego zostały postawione w stan gotowości. (CZYTAJ WIĘCEJ)
ONZ znów nieskuteczne
Na wniosek Rosji Rada Bezpieczeństwa ONZ zebrała się piątek nad ranem czasu polskiego, by przedyskutować sytuację na Kaukazie. Jednak zgromadzonym w Nowym Jorku dyplomatom nie udało się dojść do porozumienia. RB ONZ wyraziła w piątek zaniepokojenie pogarszającą się sytuacją w Osetii Południowej, separatystycznej republice Gruzji, ale nie zdołała uzgodnić deklaracji wzywającej strony do zaprzestania użycia siły.
OBWE: zacznijcie rozmawiać
- Wszyscy razem powinniśmy wstrzymać przemoc, dopóki nie spowodowała ona poważniejszych skutków - zaapelowała też Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Wezwała strony konfliktu do rozmów. - Uważnie się temu przyglądamy i jesteśmy bardzo zaniepokojeni rozwojem sytuacji - powiedział o wydarzeniach w Osetii anonimowy przedstawiciel UE. Natomiast przewodniczący OBWE Alexander Stubb wezwał Osetię i Gruzję na rozmowy do Helsinek.
Źródło: PAP, Reuters, RIA Nowosti, Newsru.com
Źródło zdjęcia głównego: TVN24