Jeszcze kilka miesięcy temu, w zamian za niemieszanie się do polityki, mogli grzać się spokojnie w cieple bijącym od Kremla. Dziś rosyjscy oligarchowie, i tak zubożali w kryzysie o miliardy dolarów, mogą zacząć się naprawdę bać. Kreml apeluje do ich serc i sumień.
Do emocji i kieszeni najbogatszych Rosjan będzie apelował w niedzielnym telewizyjnym orędziu prezydent Dmitrij Miedwiediew. Tekst przemówienia jest już jednak dostępny na kremlowskich stronach internetowych.
W swojej mowie Miedwiediew powie, że najbogatsi Rosjanie mają "moralny dług" wobec społeczeństwa, bowiem "być może nigdzie na świecie biznes nie rozwinął się tak szybko" jak w Rosji. Na początku lat 90. XX wieku fortuny tysięcy Rosjan rosły w zawrotnym tempie i to nie zawsze zgodnie z prawem.
- Ale teraz jest czas zwrócić długi, moralne długi, ponieważ kryzys jest testem na dojrzałość - przekonuje Miedwiediew. Faktycznie czas na wykazanie się "dojrzałością" jest odpowiedni. Z każdym dniem rezerwy walutowe Rosji ratujące kurs rubla topnieją o ok. miliard dolarów, a bezrobocie dosięgło już 6 milionów ludzi.
Kreml boi się protestów
Likwidacja tysięcy miejsc pracy to podstawowy problem zwyczajnych Rosjan, którzy nie darzą zbytnią sympatią oligarchów - adresatów "prośby" Miedwiediewa - ludzi, którzy nie mogliby istnieć bez Kremla i bez których nie mógłby istnieć Kreml.
Mimo tych zależności Miedwiediew i rząd bardziej boją się jednak wybuchu protestów na ulicach, dlatego chcą pokazać, że najbogatsi nie są świętymi krowami - ich pieniądze mają pomóc całej Rosji. Miedwiediew apeluje więc do uczuć patriotycznych biznesmenów, nazywając tych, którzy zwijają swoje interesy "złymi biznesmenami".
Miliarderzy tracą
Ale nawet najbogatsi mają w Rosji problemy finansowe. Sektor prywatny, według danych banku centralnego, jest zadłużony na 500 mld USD (tylko w tym roku zaciągnięto już pożyczki na 130 mld USD), a widmo bankructwa zagląda nawet w okna pałaców największych oligarchów.
Majątek jednego z nich, Olega Deripaski, skurczył się w kryzysie aż o 28 mld USD, do "zaledwie" 3,5 mld USD. W sumie 32 Rosjan, którzy znaleźli się na liście najbogatszych ludzi świata pisma "Forbes", straciło w 2008 r. ponad 250 mld USD.
I to nie koniec złych wieści dla wielkiego biznesu - rząd już ogłosił, że nie ma pieniędzy by pomagać przedsiębiorstwom tak jak robią to rządy Zachodu. Moskwy, która przez lata bogaciła się na wysokich cenach ropy i gazu, zwyczajnie na porządny plan ratunkowy gospodarki nie stać.
Źródło: Reuters