Z każdą kolejną odsłoną republikańskich prawyborów staje się coraz bardziej jasne, kto będzie kandydatem Grand Old Party w wyścigu do Białego Domu. Największe szanse nadal ma Mitt Romney, lider prawyborczych sondaży w New Hampshire.
Romney jest popierany przez republikańskie elity, choć traktowany z rezerwą przez konserwatywną bazę partii. W prawyborach w stanie Iowa wygrał różnicą zaledwie 8 głosów, lecz w New Hampshire zdecydowanie prowadzi w sondażach - według najnowszego sondażu Uniwersytetu Suffolk popiera go 33 procent wyborców. Jest tu od dawna dobrze znany i ma swój dom (New Hampshire sąsiaduje z Massachusetts).
Przekreślone szanse Paula
Sondaże wskazują, że drugie miejsce w New Hampshire może zająć kongresman Ron Paul z Teksasu, idol libertarian (20 procent poparcia w sondażu Uniwersytetu Suffolk). Jego wizja minimalnego rządu cieszy się szczególną popularnością w tym stanie, słynącym z tradycyjnej nieufności do władz federalnych. Motto New Hampshire brzmi: "Live Free or Die" (Żyj wolnym, albo umrzyj), czego wyrazem jest między innymi to, że nie ma tu stanowych podatków dochodowych ani od sprzedaży - źródłem stanowych dochodów są podatki od nieruchomości i paliw, a także państwowe sklepy z alkoholem.
Ron Paul ma wielu entuzjastycznych zwolenników wśród młodych Amerykanów, a także antywojennych frakcji GOP, gdyż wzywa do wycofania wszystkich wojsk amerykańskich z zapalnych punktów na świecie. To izolacjonistyczne stanowisko praktycznie przekreśla jednak jego szanse na nominację prezydencką, gdyż większość republikanów popiera twardą politykę wobec wrogów USA i opowiada się za utrzymaniem zdecydowanej hegemonii Ameryki na świecie.
Czarny koń Huntsman?
W New Hampshire duże szanse na sukces - którym byłoby drugie miejsce za Romneyem - ma były gubernator Utah, Jon Huntsman. Sondaże wskazują, że będzie na niego głosować od 14 do 18 procent wyborców. Sprzyja mu to, że republikańskie prawybory w New Hampshire są otwarte, tzn. mogą w nich głosować także niezależni wyborcy, a nawet Demokraci. Tym grupom elektoratu podoba się umiarkowane stanowisko Huntsmana w kwestiach społecznych, jak aborcja i prawa gejów, i jego dystansowanie się od religijnej prawicy. Nie przeszkadza im też, że Huntsman był ambasadorem w Chinach mianowanym przez prezydenta Baracka Obamę.
Santorum i Gingrich na końcu
Dwaj konserwatywni kandydaci: Rick Santorum i Newt Gingrich nie zdobyli sobie w New Hampshire - sądząc z sondaży - wielu zwolenników. Obaj prowadzili w stanie intensywną kampanię, ale nie przyciągali wielkich tłumów.
Santorum, który niespodziewanie omal nie wygrał z Romneyem w Iowa, gdzie poparli go religijni konserwatyści mający mocną pozycję w tym stanie, musiał się ostatnio kilkakrotnie tłumaczyć z wypowiedzi sugerujących niechęć do gejów.
Gingrich, były przewodniczący Izby Reprezentantów, do niedawna lider w sondażach - pod koniec listopada wysunął się nawet przez Romneya - ostatnio stracił zwolenników. Przyczyniły się do tego ogłoszenia telewizyjne sponsorowane przez organizacje działające na rzecz Romneya, w których zaatakowano Gingricha za liczne kontrowersyjne wypowiedzi i wykroczenia etyczne, z powodu których musiał zrezygnować z funkcji przewodniczącego Izby i mandatu w Kongresie pod koniec lat 90.
W New Hampshire Gingrich odpowiedział ostro Romneyowi, wypominając mu powiązania ze światem wielkich korporacji i nieustanne zmienianie poglądów, oraz oskarżył go o hipokryzję. Jego agresywne ataki personalne nie spodobały się jednak wyborcom i Gingrich sam przyznał, że we wtorek nie liczy na sukces. Skupi się teraz - jak powiedział - na kampanii przed następnymi prawyborami w Karolinie Południowej.
Wszyscy na jednego
Ostatnie dni kampanii w New Hampshire upłynęły pod znakiem ataków na Romneya ze strony jego rywali. Wytknięto mu między innymi wypowiedź, w której oświadczył, że "lubi móc wyrzucać ludzi z pracy". Chociaż było to wyrwane z kontekstu, krytyka najwyraźniej odniosła skutek, bo poparcie dla byłego gubernatora w sondażach stanowych znacznie spadło - z początkowych około 40 procent do 33 procent w sondażu Uniwersytetu Suffolk.
Sondaże nadal wskazują, że gdyby wybory prezydenckie odbyły się dziś, tylko Romney miałby realne szanse na pokonanie Obamy. Dlatego właśnie popiera go - jako "wybieralnego" - establishment GOP, zdeterminowany, aby nie dopuścić do reelekcji demokratycznego prezydenta.
Jednak według badania opinii wykonanego we wtorek przez Reutera i Ipsos, choć Romney wyprzedza pozostałych kandydatów GOP, nadal zdobywa mniej głosów niż prezydent Obama.
Źródło: PAP