Rzesze ludzi wzięły udział w piątkowych uroczystościach w Barcelonie, w rocznicę zamachów terrorystycznych, w wyniku których zginęło 16 osób. Króla Hiszpanii Filipa VI, który przybył do stolicy Katalonii, przywitał transparent z napisem, że nie jest tam "mile widziany". Proniepodległościowe stowarzyszenia zorganizowały osobne obchody.
Ceremonia rozpoczęła się o godz. 10 złożeniem kwiatów przez bliskich ofiar na słynnej barcelońskiej promenadzie Las Ramblas, gdzie 17 sierpnia 2017 roku kierowca furgonetki wjechał w tłum, zabijając 15 osób. Kolejna osoba zginęła w ataku dzień później.
W uroczystościach w Barcelonie oprócz króla Filipa VI, jego małżonki królowej Letycji i premiera Pedro Sancheza, uczestniczyli m.in. bliscy ofiar oraz przedstawiciele lokalnych i centralnych władz.
"Król Hiszpanii nie jest mile widziany w Katalonii"
Choć rodziny zabitych w atakach apelowały o spokój, z okien budynku przy Placu Katalońskim w centrum Barcelony, gdzie zorganizowano uroczystości, rozwinięto transparent wyrażający sprzeciw wobec obecności króla Filipa. Od prawie dwóch lat trwa ostry spór przejawiających tendencje niepodległościowe katalońskich władz z Madrytem. "Król Hiszpanii nie jest mile widziany w Katalonii" - głosił transparent, na którym widniał także umieszczony głową na dół portret króla.
Filip VI, który wygłosił w przeszłości ostre przemówienie pod adresem katalońskich separatystów, był już w ubiegłym roku wygwizdany przez uczestników antyterrorystycznej manifestacji, która odbyła się po zamachach.
By nie brać udziału w ceremonii z monarchą, proniepodległościowe stowarzyszenia zorganizowały w piątek w Barcelonie osobne uroczystości.
"Miasto odważne"
W czwartek na Twitterze premier Sanchez napisał: "17 sierpnia na zawsze będziemy w Barcelonie z ofiarami, solidarni w bólu i zjednoczeni we wspomnieniu".
"Nie porzuciliśmy naszych wartości i naszych przekonań, które rok później są silniejsze niż kiedykolwiek. Jesteśmy i będziemy miastem pokoju, miastem odważnym, które terrorowi przeciwstawi miłość" - napisała z kolei burmistrz Barcelony Ada Colau.
Krwawy zamach na Las Ramblas
17 sierpnia 2017 roku furgonetka staranowała ludzi na Las Ramblas. Zginęło 15 osób, a rany odniosło 131. Wśród ofiar śmiertelnych było m.in. dwoje dzieci - siedmioletni Australijczyk i trzyletni Hiszpan. Dzień później w kurorcie Cambrils nad Morzem Śródziemnym, na południe od Barcelony, terroryści wjechali samochodem w grupę ludzi - zginęła jedna osoba, a siedem zostało rannych.
Odpowiedzialność za ataki wzięło na siebie tak zwane Państwo Islamskie. Według hiszpańskich władz, stojąca za zamachami kierowana przez Marokańczyka komórka terrorystyczna została zlikwidowana. Część członków zginęła, a część została aresztowana.
Dżihadyści planowali większy atak przy użyciu środków wybuchowych. Wśród ich potencjalnych celów była słynna barcelońska bazylika Sagrada Familia i stadion klubu piłkarskiego FC Barcelona, Camp Nou. Gdy w siedzibie organizacji przypadkowo doszło do eksplozji materiałów wybuchowych, terroryści zdecydowali się spontanicznie na przeprowadzenie innego zamachu.
Autor: tmw / Źródło: PAP