- Bliscy Michaela Jacksona czują się rozczarowani i wściekli z powodu braku informacji o tych, którzy towarzyszyli gwiazdorowi podczas jego ostatnich dni - powiedziała agencji Associated Press osoba z ich bliskiego otoczenia. Pojawiają się też pytania o testament gwiazdora.
Większość rodziny Michaela Jacksona zebrała się w ich posiadłości w Encino, gdzie ustalają szczegóły pogrzebu piosenkarza. Jak mówi źródło AP, bliscy gwiazdora chcieliby dowiedzieć się więcej o roli firmy AEG, promotora lipcowej trasy koncertowej Michaela, oraz o jego doradcach i prawnikach, którzy ich zdaniem zostali zatrudnieni przez AEG.
Jackson nigdy nie powiedział rodzinie, kto zajmuje się jego interesami, a „falanga doradców” piosenkarza poinformowała ich, że prawdopodobnie zostawił testament, ale sprzed kilku lat. – Rodzina nie ufa tym informacjom, ale jest zdeterminowana, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Podejmowane są decyzje bez konsultacji z rodziną i to jest problem – powiedziało źródło AP.
Problemy lekarza Jacksona
Szef AEGRandy Phillips poinformował wcześniej, że to Jackson nalegał, żeby jego lekarz dr Conrad Murray, kardiolog z kłopotami finansowymi, który był z nim gdy doznał ataku serca, towarzyszył mu podczas trasy koncertowej. - Firma wolałaby nie mieć lekarza w pełnym wymiarze godzin wśród personelu, ponieważ tak byłoby taniej, ale Michael na to nalegał. Mówił, ze ma z nim dobry kontakt – zapewniał Phillips.
Lekarz został przesłuchany przez policję po śmierci swojego pacjenta (pojawiły się informacje, że Jackson dostał przed śmiercią sporą dawkę demerolu, leku przeciwbólowego o działaniu podobnym do morfiny), ale zwolniono go. Nie jest podejrzany o żadne przestępstwo. Według telewizji Fox News, od kilku lat Murray ma spore kłopoty finansowe. Przegrał sprawę przed sądem w Nevadzie i musi zapłacić 400 tys. dol. kosztów sądowych.
Michael Jackson zmarł po zapaści, jakiej doznał w czwartek w swojej posiadłości w Los Angeles. Po przewiezieniu do szpitala, lekarze odnotowali zgon o 23.26 naszego czasu.
Źródło: FOX News
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA