Prezydent Niemiec: prawicowy ekstremizm ma głębokie korzenie w naszym społeczeństwie

Źródło:
PAP

Nie możemy więcej przymykać oczu i udawać, że tego nie widzimy. Prawicowy ekstermizm ma głębokie korzenie w naszym społeczeństwie - powiedział prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier w sobotę, w 40. rocznicę zamachu na Oktoberfest w Monachium.

Frank-Walter Steinmeier jest pierwszym prezydentem Niemiec uczestniczącym w obchodach rocznicowych na błoniach Theresienwiese w Monachium. 40 lat temu w trakcie festiwalu piwnego Oktoberfest doszło tam do eksplozji bomby, w której zginęło łącznie z zamachowcem 13 osób.

Jak podkreślił Steinmeier, rocznica tragicznych wydarzeń w Monachium skłania do refleksji "nad błędami i przeoczeniami w dochodzeniach w sprawie zamachów, z których wiele utknęło w martwym punkcie".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Skrajnie prawicowe ataki "nie są dziełem niezrównoważonych ludzi"

Przez wiele lat sądzono, że autor zamachu z 1980 roku Gundolf Koehler dokonał go z powodu kłopotów sercowych i niezdania egzaminów na studiach. Dopiero w lipcu bieżącego roku w toku nowych działań śledczych jego czyn uznano za zamach o podłożu skrajnie prawicowym. Ustalono, że Koehler był aktywnym uczestnikiem neonazistowskiej grupy Wehrsportgruppe Hoffmann, a środki wybuchowe jego członkom dostarczył prawicowy ekstremista Heinz Lembke.

Od 2000 roku środowiska neonazistowskie dopuściły się w Niemczech około 10 tego rodzaju ataków - zwrócił uwagę niemiecki prezydent.

Zarówno zbrodnia sprzed 40 lat, jak i skrajnie prawicowe ataki w ostatnim okresie pokazują, że "nigdy nie są one dziełem niezrównoważonych ludzi" - powiedział Steinmeier w Monachium. - Przeciwnie, ludzie ci są silnie włączeni w działalnie sieci nienawiści i przemocy, które popychają ich do tych czynów - dodał.

"Prawicowy ekstremizm ma głębokie korzenie w społeczeństwie"

W swym przemówieniu odniósł się do ujawnionych przez media przypadków udzielania się przez policjantów, m.in. w Nadrenii Północnej-Westfalii, na skrajnie prawicowych forach dyskusyjnych. Steinmeier zdecydowanie potępił zarówno neonazistowskie sympatie funkcjonariuszy jako nielicujące z wizerunkiem policji, jak i bezczynność ich przełożonych.

- Prawicowy ekstremizm ma głębokie korzenie w społeczeństwie - ocenił szef państwa. - Nie możemy już więcej przymykać oczu i udawać, że tego nie widzimy. Naszym zadaniem powinno być namierzanie i likwidacja tych sieci. Kierownictwo policji i polityczni decydenci nie mogą tolerować atmosfery, w której one powstają - dodał.

Przywołał zamachy ekstremistów z ostatnich lat, m.in próbę ataku na synagogę w Halle sprzed roku, gdzie życie straciły dwie osoby, i lutowy atak w mieście Hanau, w którym zginęło 10 osób, w większości o korzeniach migracyjnych.

Oprócz głowy państwa w uroczystości wzięli udział m.in. szef prokuratury generalnej Peter Frank, premier regionalnego rządu Bawarii Markus Soeder i burmistrz Monachium Dieter Reiter, a także ocaleli z zamachu i bliscy ofiar.

Sobotnia wizyta Steinmeiera w Monachium miała związek z otwarciem na Theresienwiese ośrodka dokumentacji poświęconego zamachowi. Jednym z jego zadań jest pomoc osobom, które doświadczyły skutków zamachu - rodzinom zabitych oraz rannym, których 26 września 1980 roku było łącznie 221. Władze Niemiec uruchomiły fundusz o wartości 1,2 mln euro, z którego wypłacane są środki pomocowe dla tych osób i realizuje się projekty edukacji obywatelskiej.

Autorka/Autor:momo

Źródło: PAP