Pogrążonemu w ogromnym kryzysie gospodarczym Tadżykistanowi grozi głód. Prezydent Emomali Rachmon wezwał naród do robienia zapasów żywności.
- Każdy, kto tylko może, powinien zgromadzić zapasy żywności, zwłaszcza pszenicy, na następne dwa lata - powiedział Rachmon w przemówieniu opublikowanym przez tadżycką agencję Chowar.
- Ze względu na finansowy i gospodarczy kryzys oraz katastrofy żywiołowe, zaopatrzenie ludzi w żywność staje się problemem w wielu krajach i według ekspertów proces ten będzie jeszcze trwał - dodał prezydent.
Pieniędzy będzie mniej
Duże wpływy do budżetu kraju, w którym średnia miesięczna płaca to równowartość 75 dolarów, pochodzą z przekazów pieniężnych od Tadżyków pracujących za granicą.
Tymczasem Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że przekazy zmniejszą się w tym roku o 30 procent, sprowadzając wzrost gospodarczy kraju do dwóch zaledwie procent wobec 7,9 procent w roku ubiegłym.
Bezpiecznie też nie jest
Co więcej, ogarnięty korupcją kraj wciąż dochodzi do siebie po wojnie domowej z lat 90., w której zginęło ponad 100 tysięcy ludzi.
Mimo jej zakończenia w Tadżykistanie wciąż dochodzi do starć. Tylko w tym miesiącu dochodziło do incydentów i strzelanin, w których z tadżyckimi siłami bezpieczeństwa starli się powiązani z afgańskimi talibami bojownicy.
Tadżyckie służby podały również, że zatrzymały grupę bojowników planujących atak na stolicę kraju Duszanbe.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24