"Europa musi pokazać, że ma twarde reguły"

[object Object]
Janusz Reiter i Jan Rokita w "Horyzoncie"tvn24
wideo 2/4

- Idzie fala potężnego zamętu politycznego. I nie przewiduję, by w dającej się przewidzieć szybkiej perspektywie cokolwiek się z tego zamętu urodziło - ocenił Jan Maria Rokita. W ten sposób gość "Horyzontu" odniósł się do ponownie narastającego kryzysu imigracyjnego w Unii Europejskiej. Z kolei były ambasador Janusz Reiter stwierdził, że kluczowe w tej sytuacji będą decyzje podejmowane w Niemczech. - Są one krajem, którego osłabienie może zmienić całą sytuację europejską - mówił.

Gośćmi sobotniego "Horyzontu" byli Janusz Reiter, były ambasador Polski w Niemczech i Stanach Zjednoczonych oraz Jan Maria Rokita, polityk, nauczyciel akademicki i komentator TVN24 BIS.

"Drugi kryzys imigracyjny"

Zdaniem Jana Marii Rokity wzmożony napływ imigrantów do Europy, który nastąpił trzy lata temu, dopiero dziś powoduje poważne reperkusje polityczne.

- Mieliśmy tę wielką falę imigracyjną w 2015 roku, ale skutki polityczne obecności tak dużej liczby Murzynów i Azjatów w Europie po roku 2015 objawiają się dla społeczeństw europejskich stopniowo. I w miarę, jak one się objawiają i przynoszą coraz więcej kłopotów, sprzeciwów i zwycięstw wyborczych, czy wzrostu potencjału wyborczego różnych partii antyimigranckich w różnych krajach, takich jak Włochy, Niemcy, Austria - mówił.

Jak podkreślił, to zjawisko, którego od dawna powinniśmy się spodziewać.

- Czerwiec stał się momentem kulminacji rozpoczynającego się, w moim przekonaniu, drugiego kryzysu imigracyjnego po roku 2015 - ocenił ekspert. Zaznaczył też, że tym razem przyczyną kryzysu nie jest wzmożony napływ uchodźców, ale kulminacja rozmaitych efektów politycznych wywołanych wydarzeniami sprzed trzech lat.

Obecny kryzys, zdaniem Rokity, rozpoczął się w momencie, gdy Włochy i Malta odmówiły przyjęcia statku "Aquarius" z 629 migrantami na pokładzie.

- To był jednak precedens, że kraje dotąd tak otwarte na imigrantów i wyławiające tych wszystkich nieszczęsnych ludzi z Morza Śródziemnego, nie zgodziły się na ich przyjęcie. Ci imigranci mieli szczęście, że parę dni wcześniej „fuksem” w Madrycie przejął władzę dość radykalny lewicowiec Pedro Sanchez. I żeby pokazać swój humanitaryzm i otwarcie na świat zaprosił ten statek do Walencji. Gdyby nie to, pewnie do tej pory ten statek dryfowałby przy wybrzeżach włosko-maltańskich - stwierdził.

"Europa wpadła w zamęt"

W ocenie eksperta na dalsze zaognienie sytuacji wpłynął między innymi niespodziewany polsko-włoski sojusz podczas spotkania ministrów spraw wewnętrznych krajów Unii Europejskiej w Luksemburgu. - Włosi dążą do tego, żeby Europa przyjęła jak najwięcej imigrantów od nich, a Polska jest jednym z tych krajów, które nie chcą przyjmować. Ale jedni i drudzy, niezadowoleni z kompromisu zaproponowanego przez Bułgarię, zablokowali jakiekolwiek rozwiązanie czy projekt, który miałby być podstawą do przyszłotygodniowej Rady Europejskiej - wyjaśnił Rokita.

Następstwa tego spotkania przypieczętowały w opinii Rokity kryzysową sytuację. - W ten sposób Europa wpadła w zamęt. Upadek tej propozycji bułgarskiej wywołał szereg nieskoordynowanych zjawisk w różnych krajach europejskich - stwierdził.

Jako przykład wymienił między innymi francusko-włoski konflikt po słowach prezydenta Francji Emmanuela Macrona na temat nowego włoskiego rządu. Dalej wskazywał na wewnętrzny konflikt w koalicji CDU/CSU po tym, jak minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer dał dwa tygodnie kanclerz Angeli Merkel na znalezienie europejskiego rozwiązania w sprawach imigracji. Następnie przypomniał pomysł austriackiego kanclerza Sebastiana Kurtza, by na terenie Kosowa i Albanii utworzyć ośrodki internowania imigrantów.

- Mnożą się tego typu rzeczy. Krótko mówiąc, w moim przekonaniu idzie fala potężnego zamętu politycznego w tej sprawie. I nie przewiduję, by w dającej się przewidzieć szybkiej perspektywie, cokolwiek się z tego zamętu urodziło. Ten zamęt musi się przetoczyć przez Europę i może za dwa, trzy miesiące coś powoli zacznie się z tego wyłaniać - ocenił Rokita.

"Niemcy straciły kontrolę"

Jak wskazywał gospodarz programu Maciej Wierzyński, kolejna odsłona kryzysu migracyjnego wywołała największe zamieszanie na niemieckiej scenie politycznej i doprowadziła do zakwestionowania pozycji kanclerz Angeli Merkel.

Podobnego zdania był ambasador Janusz Reiter. - Traktuję to co dzieje się w Niemczech, nie jako jeden kamyczek w tej całej mozaice, ale jako rzecz zupełnie podstawową. Te wszystkie napięcia i konflikty mają swój dramatyzm i są nie do zignorowania - mówił. Dodał też, że z punktu widzenia polityki, to co dzieje się w Niemczech jest w tej chwili najistotniejsze, ponieważ są one krajem, którego osłabienie może zmienić całą sytuację europejską.

Reiter, podobnie jak jego przedmówca, wskazywał na to, że dzisiejsza sytuacja polityczna jest skutkiem decyzji podejmowanych przed trzema laty. - Wtedy byłem akurat w Berlinie i mówiłem swoim rozmówcom, również ludziom z rządu, że podejmują decyzję, która ten kraj zmieni. A te zmiany będą następowały przez lata i nikt jeszcze nie ma pojęcia jak - przypomniał.

Jego zdaniem wybory w Bawarii zaogniły konflikt, jednak jego istotą jest to, czy Angeli Merkel "uda się utrzymać jej dotychczasowy kurs i przekonać społeczeństwo niemieckie, że panuje nad sytuacją", podczas gdy wielu odnosi wrażenie, że już w 2015 roku Niemcy straciły kontrolę nad polityką migracyjną.

- To był pierwszy taki przypadek, kiedy państwo straciło kontrolę nad ważnymi rzeczami dziejącymi się na jego terytorium. Są kraje, w których to być może nikogo nie szokuje, ponieważ jest to zjawisko stałe. Natomiast w Niemczech jest to zjawisko dosyć szokujące - ocenił ambasador.

Rozwiązanie narodowe vs europejskie

Zwrócił też uwagę na różnice w podejściu kanclerz i ministra spraw wewnętrznych Niemiec do rozwiązania kryzysu migracyjnego.

- Widzę problem też w tym, że Merkel mówi o konieczności znalezienia rozwiązania europejskiego, nie bardzo dokładnie mówiąc, na czym miałoby ono polegać. Wiadomo, że rozdzielanie uchodźców nie przejdzie, bo inne kraje w tym regionie - chociażby Polska - na to nie pójdą. Jej przeciwnik polityczny Seehofer, a jednocześnie członek jej rządu, mówi, że Niemcy muszą same podjąć decyzje, które pozwolą im kontrolować tę sytuację. Ona (Merkel - red.) na to odpowiada, że to jest rozwiązanie narodowe i to obali całą logikę myślenia europejskiego i ona na to się nie zgadza - wyjaśnił.

Reiter podkreślił też, że nie chciałby, by doszło do sytuacji, gdy w Niemczech zapanuje nastrój "narodowego egoizmu", ponieważ będzie to miało fatalny wpływ na resztę Europy. - Boję się, że jeżeli ludzie będą dowiadywali się, że rozwiązanie, które uważają zdroworozsądkowo za konieczne, jest narodowe a to, którego nie rozumieją, a proponuje je Merkel jest europejskie, to niestety myślenie europejskie stanie się przez to mniej popularne - mówił.

"Europa musi pokazać, że ma twarde reguły"

Gospodarz programu pytał też ekspertów o to, w jaki sposób ich zdaniem Unia Europejska powinna rozwiązać narastający konflikt. Chciał też wiedzieć, czy politycy powinni pogodzić się z faktem, że globalizacja sprzyja wędrówkom ludów i powinniśmy się z tym faktem pogodzić.

- Europa musi pokazać, że ma twarde reguły. Musi stwardnieć w stosowaniu swoich reguł. Jej wielkoduszność będzie odbierana jako słabość. W dodatku, taka słabość będzie działała fatalnie na akceptację całej idei europejskiej i w końcu doprowadzi do końca Europy. To nie znaczy, że twierdzę, że Europa może się szczelnie zamknąć i nie wpuścić nikogo - to jest nierealne i niewykonalne - stwierdził Reiter.

Z kolei zdaniem Rokity, "wizja, że da się stworzyć jakieś rozwiązanie europejskie w tej sprawie w tym roku albo później, jest nierealistyczna". A jedyne co mogą zdziałać politycy, to tworzyć cząstkowe rozwiązania. - Dziś jesteśmy w takim momencie, że tylko polityka poszczególnych krajów i rządów, decyzje na poziomie krajowych parlamentów i ustaw mogą sobie z tym problemem lepiej albo gorzej radzić. Żadna całościowa polityka europejska nie wydaje mi się dziś możliwa - dodał.

ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ

Autor: kk/tr / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24