- Francja pozostaje sojusznikiem USA i będzie z nimi współpracowała - zapewnił francuski MSZ. Z kolei minister spraw zagranicznych Korei Południowej Jun Biung Se ma nadzieję, że USA pod przywództwem Trumpa nie będą przymykały oczu na działania Korei Północnej. Zwycięstwo Trumpa za "wspaniałą wiadomość" uznał natomiast premier Węgier Wiktor Orban.
Szef francuskiego MSZ Jean-Marc Ayrault ocenił, że stosunki między Europą i USA nie mogą ulec osłabieniu. Wyjaśnił, że Paryż będzie musiał zobaczyć, jakie są nowe kierunki polityki prezydenta USA oraz że musi on określić stanowisko Waszyngtonu w sprawie zmian klimatu, umowy nuklearnej z Iranem oraz konfliktu w Syrii. Ayrault powiedział, że osobowość Trumpa jednak "budzi wątpliwości".
- Więzi UE ze Stanami Zjednoczonymi są głębsze niż jakakolwiek zmiana w polityce. Będziemy kontynuować wspólną pracę odzyskując siłę Europy - w ten sposób na zwycięstwo Donalda Trumpa zareagowała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini.
Niemcy: Trump będzie "wyzwaniem dla Europy"
- Donald Trump jest pionierem nowego ruchu autorytarno - szowinistycznego - skomentował Trumpa wynik wyborów Niemiec Sigmar Gabriel. Z kolei przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz powiedział, że chociaż nie cieszy się z wyniku wyborów prezydenckich w USA, to Donald Trump jako wybrany w wolnych wyborach prezydent zasługuje na szacunek.
- Mam nadzieję, że (Trump - red.) będzie nas także traktował z szacunkiem - zaznaczył przewodniczący PE Martin Schulz w wywiadzie dla niemieckiej telewizji publicznej ARD.
Szef PE zastrzegł, że wypowiedzi Trumpa w kampanii wyborczej były "niejasne i powierzchowne", dlatego trudno było przygotować się do jego prezydentury. - Potrzebny jest program tej prezydentury. Jestem pewny, że taki program powstanie - podkreślił niemiecki polityk.
Zdaniem Schulza, Trump będzie "wyzwaniem dla Europy". - Jego wypowiedzi z kampanii wyborczej są zaprzeczeniem tego, co my uważamy za wartości, za rzeczy słuszne - ocenił.
- Amerykański system polityczny jest jednak tak stabilny, że prezydent Trump też będzie musiał wypełniać obowiązki wynikające z faktu, iż USA są największą potęgą gospodarczą i militarną na świecie - uważa szef PE. - Normalną współpracę UE z Trumpem uważam za możliwą - podkreślił Schulz.
Węgry: wspaniała wiadomość
Zwycięstwo republikanina w wyborach prezydenckich w USA za "wspaniałą wiadomość" uznał natomiast Wiktor Orban.
- Gratulacje. Co za wspaniała wiadomość. Demokracja wciąż żyje – napisał Orban na swoim profilu na Facebooku.
W lipcu Orban pozytywnie wypowiadał się o poglądach Trumpa w sferze bezpieczeństwa. Oświadczył, że chyba nie potrafiłby lepiej wyrazić, co jest potrzebne do zwalczania terroryzmu, niż uczynił to Trump. Na pierwszym miejscu wymienił skuteczny system tajnych służb. - Narodowe tajne służby i ich współpraca powinny być w Europie tajnymi służbami zdolnymi do działania najlepiej na świecie - oświadczył.
Za konieczne uznał także zaprzestanie "eksportowania demokracji". - Jeśli nadal będziemy stawiać na pierwszym planie budowanie demokracji zamiast stabilności w takich miejscach, gdzie są na to wyjątkowo małe szanse, to nie będziemy budować demokracji, tylko wywoływać niestabilność - oznajmił Orban.
Korea Południowa: oby nie przymykał oczu
Według Jun Biung Se, szefa południowokoreańskiej dyplomacji, Biały Dom pod rządami Trumpa nie będzie przymykać oczu na testy z bronią atomową, a także na kolejne próby z rakietowymi pociskami balistycznymi Pjongjangu.
- Trump zwrócił uwagę, że największym problemem, przed jakim staje świat, jest zagrożenie nuklearne, a członkowie jego zespołu ds. bezpieczeństwa narodowego opowiadali się za utrzymaniem presji na Koreę Północną - podkreślił Yun podczas spotkania z członkami parlamentu, na którym poruszono kwestie amerykańskich wyborów prezydenckich.
Włochy: musimy być lojalnymi sojusznikami
We Włoszech komentatorzy zastanawiają się, czy Trump będzie zachowywał się tak, jak w kampanii. - Świat dokonuje zwrotu w stronę, którą trudno przewidzieć - podkreślano podczas debaty, zorganizowanej przez dziennik "Corriere della Sera".
- Jeśli nowy prezydent będzie zachowywał się tak, jak wtedy, gdy był kandydatem, będziemy w ogromnych kłopotach - powiedział w studiu w redakcji gazety publicysta Beppe Severgnini. Zauważył, że na wiadomość o wyniku wyborów bardzo wielu Amerykanów przeżywa obecnie ciężkie chwile. - Musimy wspierać Amerykę z całych sił i być lojalnymi sojusznikami - dodał Severgnini.
Na stronie internetowej dziennika ocenia się, że Clinton poniosła "kolosalną porażkę" i została "upokorzona". - Zapłaciła za głównie negatywną strategię, w której jedynym nośnym argumentem było powstrzymywanie rywala, przedstawianego jako uzurpator, niebezpieczny szarlatan bez żadnych kompetencji i przygotowania - zaznacza się w jednym z komentarzy.
Tak zbudowana kampania - według oceny komentatora "Corriere della Sera" - to "zbyt mało wobec rozbrajającej, wulgarnej i agresywnej prostoty rywala, zdolnego dotrzeć do serca kraju, rozżalonego i oburzonego".
Zauważa się, że klęska Hillary Clinton jest "smutna i samotna", także dlatego, że podczas kampanii nie potrafiła ona być "szczera i nie umiała nawiązać kontaktu z opinią publiczną".
Nietrafione sondaże
Szukając przyczyn tego, dlaczego nie potwierdziły się przedwyborcze sondaże wskazujące przewagę Hillary Clinton komentatorzy włoskiej telewizji RAI News 24 powiedzieli, że ankietowani wyborcy nie chcieli przyznać się do tego, że będą głosować na Donalda Trumpa.
O wielkiej klęsce firm sondażowych mówi też publicysta dziennika "La Repubblica" Vittorio Zucconi z Waszyngtonu. W jego ocenie "niema Ameryka odzyskała głos w Trumpie". Wybrał go w jego opinii kraj, który widzi się, gdy wyjeżdża się z wielkich miast. Jako główny powód przegranej Clinton wskazał jej niezdolność do rozmowy z ludźmi.
Media przytaczają też słowa byłego premiera Włoch Enrico Letty, który wynik wyborów uznał za "największe pęknięcie polityczne od czasów upadku muru berlińskiego i wielką pobudkę dla Europy".
Prezydent "wkurzonych obywateli"
Niemiecki dziennik "Berliner Morgenpost" napisał w specjalnym wydaniu z okazji wyborów USA, że Donald Trump został wybrany przez "wkurzonych obywateli". 9 listopada jest dla amerykańskich intelektualistów katastrofą na miarę zamachów z 11 września 2001 roku.
- Ludzie apolityczni, odstawieni pod względem ekonomicznym na boczny tor, wkurzeni obywatele po ośmiu rozczarowujących latach Obamy odreagowali swoją frustrację na automatach do głosowania - pisze komentator wydawanej w Berlinie gazety.
- Kłamstwa, nienawiść i prostackie seksualne przechwałki nie miały dla nich żadnego znaczenia - czytamy w "Berliner Morgenpost".
Komentator podkreśla, że wola wyborców musi zostać uszanowana, a w demokracji nie ma złych i dobrych głosów. Donald Trump i Melania będą "historycznym projektem pedagogicznym" obserwowanym przez cały świat. - Gburowaty kandydat, który chce dyskryminować religie i budować mury musi stać się odpowiedzialnym prezydentem. To będzie historyczne zadanie dla doradców, wojskowych i partnerów Ameryki - pisze "Berliner Morgenpost".
Autor: KB/kk / Źródło: PAP