Rasmussen niewolnikiem dokumentów

 
Anders Fogh RasmussenPAP/EPA

Funkcja techniczna, a nie decyzyjna. Wypowiedzi przewidywalne i zawsze zgodne z dokumentami NATO - tak o roli przewodniczącego Sojuszu mówią polscy eksperci. Ich zdaniem szefostwo Andersa Fogh Rasmussena ten stan rzeczy tylko umocni, o czym świadczą jego ostatnie wypowiedzi. - Niczego nowego tutaj nie ma - zaznacza prof. Roman Kuźniar.

56-letni Rasmussen, b. premier Danii wybrany w kwietniu na czteroletnią kadencję sekretarza generalnego Sojuszu Północnoatlantyckiego, opowiada się między innymi za silnym zaangażowaniem NATO w Afganistanie. Obejmując w poniedziałek stanowisko wzywał też w Brukseli do podejmowania "międzynarodowych, wojskowych i cywilnych, wysiłków przy większych staraniach ze strony samych Afgańczyków".

Nic nowego, nic nowego

Rasmussen zapowiedział też, że jednym z jego priorytetów będą stosunki NATO z Rosją. Wyraził przy tym pragnienie zacieśnienia współpracy w "kwestiach obopólnego zainteresowania", takich jak walka z terroryzmem i rozbrojenie.

- Nic nowego tutaj nie ma, zresztą niczego nowego się nie spodziewałem. Zadaniem szefa NATO jest mówienie tego, co napisano w dokumentach NATO - skomentował krótko słowa Rasmussena prof. Roman Kuźniar z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.

Profesor Stanisław Koziej z Akademii Obrony Narodowej tłumaczy, że funkcja sekretarza generalnego NATO to "raczej funkcja techniczna, a nie decyzyjna". Zwłaszcza jeśli chodzi o wykonywanie postanowień krajów członkowskich Sojuszu, Rady Północnoatlantyckiej, czy szczytów NATO.

"Ma marną pozycję w świecie muzułmańskim"

- Jego rola na pewno okaże się donioślejsza, gdy chodzi o wciąganie w rozwiązanie afgańskiego kryzysu kolejnych państw czy stowarzyszeń - jak Rosję i Chiny, które są państwami-członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ, czy Unię Europejską. Jest znanym na arenie międzynarodowej politykiem, więc może mieć tutaj pewne osiągnięcia - zaznacza prof. Koziej.

Trudniej będzie natomiast namówić Rasmussenowi do walki z terroryzmem kraje muzułmańskie. W tym świecie Duńczyk ma - według Kozieja - "marną pozycję", która wynika z tego, że po ukazaniu się w duńskiej prasie karykatur Mahometa (islam zabrania utrwalania w jakiejkolwiek formie wizerunku swego proroka) ówczesny premier nie zdystansował się wobec sprawy. - Rasmussen robi wiele, by zmienić ten swój wizerunek - ocenił profesor.

Jego zdaniem w sprawie Afganistanu kluczowy będzie najbliższy rok. - To on pokaże, czy uda się rozwiązać kryzys i wywinąć z tej strategicznej pułapki, czy nastąpi kompromitacja Sojuszu, co będzie także oznaczać kompromitację USA - zaznacza Kociej.

Źródło: PAP, lex.pl

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA