Rakiety najlepiej rozbraja się młotkiem


Jak najlepiej rozbroić niebezpieczne rakiety przeciwlotnicze, których dostania się w ręce terrorystów obawia się Zachód? Potraktować je młotkiem. Nowe libijskie władze pokazują, jak pozbywają się zapasów radzieckich rakiet SA-7 Striela-2.

Libijczycy zaprosili przedstawicieli zagranicznych mediów, aby obserwowali proces niszczenia pocisków. Wydarzenie miało miejsce w dużym arsenale libijskiego wojska pod Bengazi.

Dziennikarze mogli zobaczyć w wielkim pustym magazynie zgromadzone kilkanaście skrzynek z rakietami SA-7. Przedstawiciele opozycyjnego wojska proces niszczenia pocisków przeprowadzili w sposób niezbyt skomplikowany, ale skuteczny. Młotkiem rozbijali systemy naprowadzania na czubkach rakiet, oraz mechanizmy spustowe, które wykorzystuje się wielokrotnie po przyczepieniu do kolejnych pocisków. Opozycja zapewnia, że unieszkodliwiła w ten sposób już 280 rakiet Striela-2.

Przenośne zagrożenie

Tymczasowe libijskie władze niszcząc rakiety chcą pokazać "dobrą wolę" i "pokojowe intencje". Jest to wyraźny krok, mający na celu zaskarbić przychylność rządów państw zachodnich. Wobec wojny domowej w Libii wiele stolic wyraziło poważne zaniepokojenie losem ręcznie odpalanych rakiet przeciwlotniczych SA-7, których Muammar Kaddafi nabył od ZSRR setki.

Potencjalnie stanowią one duże zagrożenie, jeśli wpadną w ręce terrorystów i wrogich zachodowi rebeliantów. Pociski są relatywnie małe i łatwe do przenoszenia. Nie jest to broń nowoczesna, ale przy ich pomocy można by na przykład próbować zestrzelić samoloty cywilne podczas startu i lądowania, albo śmigłowce wojskowe operujące na małej wysokości.

Wojna w Libii zniweczyła ponad dekadę starań USA, które specjalnie tropiły i niszczyły ręcznie odpalane rakiety przeciwlotnicze. W wojennym zamieszaniu ze składów zniknęły liczne rakiety. Dokładną liczbę trudno oszacować, ponieważ nie wiadomo, ile ich miało wojsko Kaddafiego, ale najprawdopodobniej były to co najmniej setki. Izraelski wywiad twierdzi, że część z nich już trafiła do Strefy Gazy i Libanu.

Źródło: tvn24.pl, CCTV